Dzięki pracowitym Polskim Bibliotekom Cyfrowym w internecie jest coraz więcej starych gazet z Kresów. Znajdujemy w nich różne informacje - także drobne wzmianki, np. opisy wypadków czy przestępstw z okolic Olejowa i Załoziec. Mieliśmy dylemat, jak je technicznie włączyć do naszej bazy źródeł historycznych? Początkowo chcieliśmy je gromadzić według miejscowości. Czyli osobno Olejów, Załoźce i inne. Ale ilość materiałów jest nierówna - nie wiemy na co się akurat natkniemy i trudno sobie coś z góry zaplanować. To zresztą w tych poszukiwaniach jest najpiękniejsze. Zdecydowaliśmy się więc połączyć materiały z różnych miejscowości według tematyki. Wydaje nam się, że efekt końcowy wygląda bardzo ciekawie i spodoba się naszym Czytelnikom. Gdy zbierze się odpowiednia ilość nowych materiałów (6-7), opublikujemy na naszej stronie kolejne odcinki "Kroniki".
[Gazeta Śledcza. L. 22. 1920 r. Warszawa, dn. 12 marca 1920 r.]
(Listy gończe)
Bakanas N., rzekomo sztabowy podoficer armji ukraińskiej, oskarżony o morderstwo dokonane w Załoźcach, poszukiwany przez Sąd Okręgowy Oddział VIII w Złoczowie. Dyrekcja Policji we Lwowie, 638, dnia 3 lutego roku bieżącego Lp. 4009-20.
List gończy był wystawiony w 1920 roku, lecz dotyczył wydarzeń wcześniejszych, z okresu wojny polsko-ukraińskiej w 1919 roku. Nie wiemy jeszcze, kim była ofiara tego morderstwa. Załozieckie księgi zgonów z roku 1919 są na razie niedostępne. Wiemy na pewno tylko o jednym zamordowanym w Załoźcach. W księdze zgonów z Milna na rok 1919, której skany zostały udostępnione na stronach AGAD, jest informacja o 75-letnim polskim rolniku z Milna, Józefie Zaleskim, synu Mikołaja Zaleskiego i Rozalii zd. Krąpiec, zmarłym 16 czerwca 1919. W rubryce "przyczyny zgonu" jest wyraźny zapis "zamordowany przez Ukraińców w Załoźcach". Być może to za jego śmierć sąd poszukiwał listem gończym ukraińskiego żołnierza N. Bakanasa. Ale mogły tam być też i inne ofiary morderstw, o których na razie nie wiemy.
[Głos Polski. Rok XXII. Nr. 40. Tarnopol, niedziela dnia 4 października 1925.]
Kronika policyjna.
Usiłowane morderstwo.
W Hnidawie, powiat Zborów, strzelił ktoś z dubeltówki przez okno do mieszkania, gdzie odbywała się zabawa i ranił w rękę niejakiego Jana Wasylinę. Jako sprawcę aresztowano silnie podejrzanego Dmytra Krysę, którego oddano sądowi okręgowemu w Złoczowie.
[Głos Polski. Rok XXII. Nr. 44. Tarnopol, niedziela dnia 1 listopada 1925.]
Podpalacz i samobójca.
W Czystopadach, powiat Zborów, podpalił 24 ubiegłego miesiąca niejaki Jan Dynia zagrodę gospodarza także Jana Dyni. Spłonęło doszczętnie całe gospodarstwo: wszystkie budynki, sprzęty, zboże, a nawet dwa konie, krowa i t. d. Szkoda wynosi przeszło 6000 zł. Sprawca rzucił się do Seretu i utonął. W liście napisanym do pewnej znajomej z Olejowa wyznaje, że motywem zbrodni była zemsta. Dlatego też topi się i prosi o przebaczenie. Zwłoki samobójcy wyciągnięto.
[Głos Polski. Rok XXVII. Nr. 27. Tarnopol, niedziela dnia 6 lipca 1930.]
Napad.
Dnia 19 VI bieżącego roku około godz. 4-ej w wąwozie leśnym obok Milna pow. Zborów napadło dwóch nieznanych osobników na przejeżdżającego Pidaniuka Stefana ze Starego Oleksińca powiat Krzemieniec i zabrali mu przemocą z kieszeni 8 zł. z białą chusteczką, oraz list pisany przez właściciela młyna Wiśniewskiego do kupca Burga w Zbarażu. Dochodzenia w toku.
[Głos Polski. Regionalny Tygodnik Podolski. Rok XXXIV. Nr. 15. Tarnopol, niedziela dnia 11 kwietnia 1937.]
Ucieczka zbiegłych więźniów.
Dwaj posterunkowi z Posterunku Policji Państwowej w Olejowie pow. Zborów będąc na służbie patrolowej w lesie Białokiernicy, natknęli się na Partacza Jana i Iwana Basza zbiegłych z więzienia sądu grodzkiego w Zborowie. Na wezwanie policji do zatrzymania się Partacz i Basz zaczęli uciekać, oddając strzał z karabinu w kierunku posterunkowych. Szeregowi Policji Państwowej strzelili 8 razy w kierunku ściekających, lecz strzały chybiły. Partacz był skazany na 8 lat więzienia, zaś Basz na 6 miesięcy więzienia za kradzież.
[Chwila. Dziennik dla spraw politycznych, społecznych i kulturalnych. Rok XIX. Nr. 6498. Lwów, piątek, 23 kwietnia 1937.]
Pościg za niebezpiecznym przestępcą.
TARNOPOL, 23. 4. (PAT.)
Dwaj posterunkowi z Olejowa w powiecie zborowskim podczas służby patrolowej natknęli się we wsi Białokiernicy(*) na niebezpiecznego przestępcę Jana Partacza, zbiegłego z więzienia Sądu grodzkiego w Zborowie. Partacz był uzbrojony w karabin. Na wezwanie posterunkowych, przestępca nie zatrzymał się, lecz począł uciekać. Mimo oddania za nim szeregu strzałów i zranienia go z pistoletu, Partacz zdołał zbiec.
(*) oryg. błędnie "Białowieży"
[Chwila. Dziennik dla spraw politycznych, społecznych i kulturalnych. Rok V. Nr. 1220 A. Wydanie wieczorne. Lwów, piątek, 12. sierpnia 1938.]
Banda rozbójników przed sądem
Zdradziły ich dwie kartki papieru
TARNOPOL, 12. 8. (Tel. własny "Chwili").
Przed Sądem okręgowym w Tarnopolu odbyła się onegdaj rozprawa karna przeciw szajce bandytów, pochodzących z powiatu brodzkiego, oskarżonych o dokonanie zabójstwa w celach rabunkowych na osobie 90-letniego młynarza Jana Jasińskiego z Dębiny obok Załoziec (powiat Zborów).
Na ławie oskarżonych zasiedli wielokrotnie karani za kradzieże: bracia Franciszek i Antoni Orłowscy, narzeczony ich siostry Piotr Karp, Antoni Pańczyszyn i Jan Wilczyński, którzy za namową Karpa, uzbrojeni w karabiny, łomy żelazne i pistolet - najęli jako furmana Stefana Syrotiuka i jego sańmi w nocy na 3 stycznia bieżącego roku udali się do Dębiny na wyprawę zbójecką.
Przybywszy na miejsce Orłowscy zamaskowali sobie twarz chustkami i razem z innymi kompanami (Syrotiuk pozostał przy koniu), weszli do mieszkania Jasińskiego. Pańczyszyn i Wilczyński zostali w kuchni, gdzie groźbą zrobienia użytku z broni palnej zmusili śpiące tam dwie służące do milczenia, zaś Orłowscy i Karp udali się do sypialni. Pierwsza obudziła się pani Katarzyna Jasińska, która pod groźbą zastrzelenia wskazała zbójom miejsce przechowywania gotówki i biżuterii.
W czasie plądrowania mieszkania przebudził się staruszek Jan Jasiński, który począł krzyczeć. - Orłowscy i Karp uderzyli go kilkakrotnie po głowie łomem żelaznym, wskutek czego pobity stracił przytomność i zamilkł. Bandyci zabrali kilkaset złotych gotówką i biżuterię i odjechali przez Załoźce do domu. W Załoźcach banda rozbójnicza ogołociła jeszcze budkę Aleksandra Brewusa z towaru i załadowawszy wszystko na sanie, udała się do domu, gdzie wspólnicy podzielili się łupem.
Stary Jasiński zmarł wkrótce wskutek odniesionych obrażeń i zbrodniarze nie zostaliby może wykryci, gdyby nie przypadek, a właściwie ich własna nieostrożność. Mianowicie władze śledcze znalazły w mieszkaniu zamordowanego Jasińskiego dwa wezwania na Posterunek Policji Państwowej, przeznaczone dla Orłowskich i w ten sposób cała banda znalazła się wkrótce w więzieniu.
Trybunał po rozprawie pod przewodnictwem sędziego okręgowego Tilpa, zasądził: Franciszka i Antoniego Orłowskich po 7 lat więzienia, Piotra Karpa na 8 lat więzienia, Antoniego Pańczyszyna i Jana Wilczyńskiego po 3 lata więzienia, furmana Stefana Syrotiuka za pomocnictwo 10 miesięcy więzienia, a Zofię Orłowską za fałszywe zeznania na 1 rok więzienia, tę ostatnią z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres 4 lat.
Oskarżał podprokurator Zieliński, bronili adwokaci: dr. Dzerowicz, dr. Hirschhorn, dr. Kureniec i aplikat adwokacki magister Schauben.
[Głos Polski. Regionalny Tygodnik Podolski. Rok XX. Nr. 33. Tarnopol, niedziela dnia 14 sierpnia 1938.]
Prawdziwy, czy sfingowany napad rabunkowy.
Chomicki Michał, woźnica Wassermana Józefa z Załoziec, po powrocie z Tarnopola dnia 7 bieżącego miesiąca, nie oddał kupcowi 140 zł ani też nie wyliczył się z 1 worka hreczki, gdyż, jak twierdził, dnia 6 bieżącego miesiąca został koło Mszańca napadnięty i obrabowany z gotówki i hreczki. Ponieważ Chomicki jest znany jako przestępca kryminalny, posterunek Policji Państwowej nabrał podejrzenia co do prawdziwości zapodanego napadu, Jak dotąd wszystko za tym przemawia, że napad był przez Chomickiego sfingowany.