dnd, d&d dungeons and dragons
 
Olejów na Podolu
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Strona główna ˇ Artykuły ˇ Galeria zdjęć ˇ Forum strony Olejów ˇ Szukaj na stronie Olejów ˇ Multimedia
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Nawigacja
Strona główna
  Strona główna
  Mapa serwisu

Olejów na Podolu
  Artykuły wg kategorii
  Wszystkie artykuły
  Galeria zdjęć
  Pokaz slajdów
  Panoramy Olejowa 1
  Panoramy Olejowa 2
  Panoramy inne
  Stare mapy
  Stare pocztówki Olejów
  Stare pocztówki Załoźce
  Stare pocztówki inne
  Stare stemple 1
  Stare stemple 2
  Multimedia
  Słownik gwary kresowej
  Uzupełnienia do słownika
  Praktyczne porady1
  Praktyczne porady2
  Archiwum newsów
  English
  Français

Spisy mieszkańców
  Olejów
  Trościaniec Wielki
  Bzowica
  Białokiernica
  Ratyszcze
  Reniów
  Ze starych ksiąg

Literatura
  Książki papierowe
  Książki z internetu
  Czasopisma z internetu

Szukaj
  Szukaj na stronie Olejów

Forum
  Forum strony Olejów

Linki
  Strony o Kresach
  Inne przydatne miejsca
  Biblioteki cyfrowe
  Varia
  Nowe odkrycia z internetu

Poszukujemy
  Książki

Kontakt
  Kontakt z autorami strony

 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Olejów na Podolu
Aktualnie na stronie:
Artykułów:1281
Zdjęć w galerii:1876

Artykuły z naszej strony
były czytane
5822675 razy!
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
W galicyjskich gazetach z 1888 roku trafiliśmy na informacje o awanturze między dziedzicem części dóbr Manajów, Władysławem Bemem, a lwowskim fabrykantem maszyn rolniczych, Janem Wychera. Zamiast nazwisk obu panów, gazety podawały tylko ich inicjały. Do prasy trafiły sprzeczne wersje incydentu, wydaje się jednak, że ówczesna opinia publiczna przyjęła za wiarygodne tłumaczenie przedsiębiorcy. Dodatkowo pan Bem pogorszył sprawę, próbując wyzwać swojego oponenta na pojedynek.

Władysław Tadeusz Józef (trojga imion) Bem urodził się 26 sierpnia 1842 roku w Manajowie. Ochrzczono go 4 września 1842 w kościele parafialnym w Sasowie. Był synem Józefa Bema, właściciela części dóbr Manajów i Pauliny z domu Bobrowskiej. W młodości brał udział w konspiracji niepodległościowej i walczył jako żołnierz w powstaniu styczniowym. Był dwukrotnie więziony przez Austriaków: w roku 1861 za rozprowadzanie patriotycznych ulotek i w roku 1864 za ukrywanie dezertera z c.k. wojska. Od śmierci ojca (12 czerwca 1877), stał się właścicielem jego części dóbr manajowskich, zwanej Leonówką. W gospodarstwie nie szło mu najlepiej. Popadał w zadłużenie, jego weksle nie były akceptowane. Już w roku 1884 grożono mu licytacją majątku, za długi wobec Galicyjskiego Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego (7.100 złotych reńskich). Był też zadłużony w spółce rolniczej w Tarnopolu. O tych dwóch wierzycielach wiemy z ogłoszeń sądowych, odnalezionych w "Gazecie Lwowskiej"; zapewne było ich więcej. W roku 1897 w tejże gazecie ukazały się ogłoszenia o przymusowej sprzedaży należącej do Władysława Bema Leonówki. Hipoteka tych dóbr była wówczas zadłużona na łączną sumę 30.000 złotych reńskich. Terminy licytacji wyznaczono na 2 maja i 2 czerwca 1898. Władysław Bem musiał opuścić Manajów. O jego dalszych losach wiemy z książki Józefa Białyni Chołodeckiego " Do dziejów powstania styczniowego. Obrazki z przeszłości Galicyi.". Zakupił dobra Mesteczko na Węgrzech, gdzie przez kilka lat gospodarował. Pod koniec życia mieszkał we Lwowie, a zmarł w r. 1910 w Deszkowicach obok Szczebrzeszyna (gubernia lubelska).





Dodatek do Nr. 51. Kurjera Lwowskiego. Poniedziałek dnia 20. Lutego 1888. Zachowano oryginalną pisownię.


Arogancja i impertynencja polonofoba.

Pan W. B., właściciel dóbr z M. (nazwisko możemy na żądanie interesowanych wymienić), przybył tymi dniami do Lwowa celem zakupienia kieratu do młócarni. Przeciwne losy zawiodły go do fabryki maszyn p. J. W. przy ul. Gródeckiej. Zwykłym porządkiem rzeczy po ugodzie zawartej złożył kupujący zadatek, a o resztę należytości ułożyły się strony na spłatę w ratach. Celem zabezpieczenia wypłaty zażądał p. J. W. wekslu, po złożeniu którego wszyscy podani przez akceptanta żyranci byli dla p. J. W. niedostatecznymi. Odmówił przeto wydania kieratu i umowę zerwał. Uzus kupiecki w takich razach nakazuje zwrócić podwójny zadatek. P. W. B. nie żądał jednak, pomimo kilkodniowej straty czasu we Lwowie, niczego oprócz zwrotu zadatkowanych pieniędzy. Właściciel składu maszyn gotówki zwracać nie lubi; ofiarował zatem kompensatę zadatku w wyrobach swojego przemysłu. Propozycji tej nie widział potrzeby p. W. B. przyjmować, gdy atoli wskutek dłuższego zaniedbania języka niemieckiego p. W. B. nie mógł się z p. J. W. bliżej porozumieć, uprosił znajomego swego p. A. W., ażeby z p. J. W. sprawę tę załatwił. Delegowany przedstawił z największym spokojem p. J. W. swoje żądanie, i nad wszelki wyraz się zdumiał, gdy tenże zaczął w języku wielkiego Bismarka z największą furją gestykulować, krzyczeć i hałasować mniej więcej w ten sposób:

"Was? ich soll ihm baares Geld geben? ich gib's nit'; ich werd' Sie lehren diese lajdaken, Polaken, Betrüger" itp. epiteta, jak kanalia i inne sypały się, jak powiedział pewien sławny maż lwowski, "jadem kipiączki z rozdziawu niemieckiego akefala".

Obelgi takie, obrażające cała narodowość", znamionują dokładnie teutoński charakter p. J. W., który pomimo że się już 20 lat przeszło tuczy chlebem polskim, nie używa ze stronami innego języka, oprócz niemieckiego. Jestto najlepszym probierzem jego uczuć względem kraju naszego, a zarazem niech służy w wyborze firm fabrycznych za przestrogę dla wszystkich, niechcących się wyłamywać od solidarności narodowej, aby raz już zetrzeć głowę tej hydrze germańskiej, która dzisiaj już chyba tylko z naszej winy w tej nieszczęsnej naszej krainie jeszcze się gnieździ.




Dziennik Polski. Rok XXI. Nr. 55. We Lwowie Piątek dnia 24. Lutego 1888. Zachowano oryginalną pisownię.

NADESŁANE.

Wyjaśnienie.

W nrze 51. "Kurjera Lwowskiego" z dnia 20. lutego podniesiono przeciwko mnie zarzut, jakobym sprzedając panu W. B. obywatelowi kierat, usiłował sobie z nim postąpić nieuczciwie i oszukańczo, a co więcej, w germanizatorskiej mej zaciekłości, ciężko obrazić miałem narodowość polską. Gdy cała tę sprawę wspomniane pismo przedstawiło jednostronnie i najwidoczniej tendencyjnie, przeto w interesie prawdy i sprawiedliwości zmuszony jestem wyjaśnić dosłownie rzecz całą, która się miała następująco:

W niedziele dnia 12. lutego przedpołudniem przyszedł do mego biura fabrycznego pan W. B. z Manajowa i spytawszy najwyraźniej, czy znajduje się w kantorze p. W.? - co mu potwierdzono - objawił chęć zakupna kieratu, przyczem oświadczył, że dlatego udaje się z tem do mnie, gdyż miał spór z fabryką machin Iskierskiego i Plinkiewicza, a polecono mu mnie jako firmę dobrą. Nazajutrz 13. lutego przyszedł pan W. B znowu i ugodził kierat za kwotę 390 zł. loco Lwów. na co sporządzono układ. Ponieważ p. W. B. żądał kredytu, spytaliśmy go, czy jest właścicielem dóbr, na co odparł, że jest posiadaczem 350 morgów gruntu w Manajowie i przyrzeka pokrycie sumy dłużnej wekslem. Na takie oświadczenie sporządził mój buchalter p. M. K. projekt układu i rachunku w języku polskim, odczytał i wręczył p. W. B. W projekcie tym wyrażono jak najdobitniej warunek, że weksel mający być przez p. W. B. wystawionym na kwotę 360 zł. ma być w zupełności zdolnym de eskontu w banku, przyczem na wyraźne zapytanie dodano i to, żeby weksel ten mógł być eskontowanym nawet bez poręki p. W., na co p. W. B. złożył 30 zł. zadatku i akcept. Ponieważ akcept ten, jak powyżej miał być zdolnym do eskontu nawet bez mego poręczenia, widziałem się zpowodowanym zasięgnąć potrzebnych w podobnych razach informacyj, które niestety źle wypadły dla p. W. B., i dlatego też oświadczyłem dnia 14. lutego wzmiankowanemu panu, że jego weksel nie odpowiada warunkom układu, a więc i kredytu nań udzielić nie mogę, chyba że się p. W. B. postara o lepsze podpisy.

Wieczorem tego dnia zjawił się p. W. B. w towarzystwie pewnego emerytowanego inżyniera, który miał dać swoje żyro na wekslu, który jednak oświadczył, że daje swój podpis tylko na dni parę, póki niejaki p. K., sąsiad p. W. B., jako właściciel dóbr swej poręki nie przyszłe. Ponowne zasiągniecia informacyj co się tyczy owego p. inżyniera, nieprzyniosły również żadnego dodatniego rezultatu, a prócz tego pokazało się, że stan majątkowy pana W. B. nie był rzeczywiście takim, jakim go podał, co też p. W. B później w biurze moim sam przyznał.

Musze tu dodać, że mimo to wszystko oświadczyłem panu W. B. że dotrzymam mych zobowiązań względem niego, byle tylko on stosownie do układu dostarczył mi zupełnie pewnego do eskontu wekslu. Na dniu 15. lutego przyszedł znowu niejaki p. A. W., jako pośrednik i proponował mi, abym uznał podpis p. K. jako wystarczający, na co mu odrzekłem, że jeśli się tenże istotnie dobrym okaże, kierat wydam natychmiast. Moje informacje okazały się niestety i w tym kierunku niepomyślne, nie mogłem tedy wydać kieratu, tem więcej, że dowiedziałem się również, że p. W. B. jest bardzo skłonny do procesów.

Dnia 16. lutego przyszedł znowu p. A. W. i twierdził że wzmiankowany inżynier posiada tu dom i jest przeto uzdolnionym do kredytu; - przekonałem się, że to nie prawda. - Oświadczyłem jednakże, że ponieważ kierat dla użytku p. W. B przyrządzić kazałem, przeto mogę go mu i później dostarczyć, jeśli mi da albo gotówkę, albo dobry weksel. Pan A. W. oświadczył, że musi mieć kierat ten zaraz, gdy jednakowoż p. W. B. powiedział mi przedtem, że później będzie potrzebywał grabie do siana, zwróciłem uwagę, że owe 30 zł. można do tego albo innego kupna później doliczyć. Ku memu wielkiemu zdziwieniu powiedział mi p. A. W., że układ mój z panem W. B. jest podstępny, graniczący z oszustwem, z mej strony, i że winienem mu zwrócić podwójny zadatek. Odparłem mu na to, że obstaję przy układzie, i że nie mam z nim więcej nic do mówienia, na co tenże podniósł głos i począł się rzucać. Zaproponowałem mu tedy opuszczenie mego biura i zabranie sobie niepotrzebnego wekslu dla innych celów, na co mi odpowiedział, że mnie zapozwie. Pan A. W. opuścił wreszcie moje biuro, obrzuciwszy mnie obelgami jak: "ty psie szwabie, łajdaku, ja cię nauczę" i t. p., słowami, zachowywał się tak, że gdyby nie był się wyniósł pospiesznie, byłbym zmuszony kazać go przez stróża wyprowadzić. Działo się to wszystko w obecności mego buchaltera, p. K., który tak złe informacje, jako też telegramy, tak p. A. W. jak i p. W. B. komunikował i pokazywał.

Co się tyczy zarzutu, jakobym w osobach panów wyżej wzmiankowanych, obrażał narodowość polską, to zarzut ten jest co najmniej wymysłem. Nic podobnego nie zaszło, a postępowanie moje jako przemysłowca było całkiem naturalne, bo w dzisiejszych czasach, potrzeba się - kredytując komu - zabezpieczać na wszystkie strony, aby nie paść ofiarą własnej lekkomyślności. Daleki jestem również od wszelkich zapędów germanizatorskich, czego najlepszym chyba dowodem, że w fabryce mojej zatrudniam samych robotników krajowych, którzy na germanizację u mnie wcale się uskarżać nie mieli i nie mają powodów, a nawet w czasie, kiedy miałem fabrykę w Wiedniu, dawałem polskim robotnikom pierwszeństwo przed innymi, co mogą sami potwierdzić.

Dodaję nakoniec, że w sprawie z panem W. B. poczyniłem kroki sądowe.

Z poważaniem

J. W.




Iskra. Rok XI. Nr. 26. Lwów - 1888. Zachowano oryginalną pisownię.

Wyjaśnienie.

"Dziennik Polski" i "Kurjer Lwowski" umieściły wyjaśnienie p. J. W. właściciela fabryki maszyn rolniczych we Lwowie, w sprawie zajścia z p. W. B. z Manajowa. Z wyjaśnienia tego okazuje się, że właściciel fabryki p. J. W. jest zupełnie niewinien i, że robienie przez p. W B. interesu czysto handlowego i kupieckiego sprawy honorowej i narodowościowej jest co najmniej niewłaściwe. Kredytu ma prawo i może odmówić każdemu, każdy kupiec i przemysłowiec i nie potrzebuje się nawet tłomaczyć, dla czego to robi. Gdyby z powoda nieprzyjęcia weksli i odmówienia żądano satysfakcji, to wszyscy dyrektorowie banków kredytowych przedewszystkiem pozabijaniby zostali. Może to być w danym razie przykre, że ktoś ma odmówiony kredyt, ale na to nie ma innej rady, tylko postaranie się o lepszą gwarancję, albo zupełne zaniechanie żądanego kredytu. Co do p. J. W., to ten, jako właściciel jednej z większych fabryk narzędzi rolniczych, znany jest w szerszych kołach obywatelskich, ze swego właściwego charakteru, a firma jego z rzetelności i ścisłego wykonania przyjętych na siebie zobowiązań. Nietylko on nie uwłaczał narodowości polskiej, wśród której żyje od dawna i pożytecznie pracuje, ale na każdym kroku daje dowody gorliwego wypełniania wszelkich obywatelskich obowiązków, jakie na wielkim przemysłowcu ciężą, o czem mogą zaświadczyć robotnicy, w warsztatach tej fabryki pracujący. Kierownikiem interesu p. J. W. od lat dziesięciu jest polak, p, M. Korkes, człowiek zdolny, uczciwy, dobrze wychowany, znający stosunki tutejszego kraju, - który z pewnością nie pracowałby u pryncypała, ubliżającego naszej narodowości. Zresztą, fabryka p. J. W. nie potrzebuje pod tym względem reklamy, bo znana jest w całym kraju wśród obywatelstwa wiejskiego i z pewnością musi być właściciel tej fabryki honorowym człowiekiem i uczciwym przemysłowcem, skoro posiada taką liczną klijentelę i powszechne zaufanie.




Jan Wychera właściciel fabryki maszyn rolniczych we Lwowie

Jan Wychera, właściciel fabryki maszyn rolniczych we Lwowie
fotografia około 1876 roku?

(kliknij, żeby powiększyć)


Jan Wychera i jego żona Matylda z domu Shuttleworth byli protoplastami polskiej linii rodu. On Austriak, inżynier na praktyce u przemysłowca brytyjskiego, poznaje jego córkę. Piękny mezalians kończy się wydziedziczeniem Matyldy i w efekcie różnych splotów okoliczności, osiadają we Lwowie. Informacje i zdjęcie z archiwum pamiątek rodzinnych nadesłał nasz Czytelnik, Pan Tomasz Damm, potomek lwowskiego przemysłowca. Bardzo dziękujemy!





Inserat fabryki maszyn rolniczych Jan Wychera - Dziennik Polski z 16 listopada 1887, Nr 318




 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Komentarze
Brak komentarzy.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl


Copyright © Kazimierz Dajczak & Remigiusz Paduch; 2007-2020