Witam Państwa. Po kontakcie z moderatorem, Panem Kazimierzem, utwierdzam się w przekonaniu że jest to dobre miejsce do wpisu. Na wstępie się przedstawię. Nazywam się Jacek, mam 45 lat i pochodzę z Opola. Historia nigdy mnie nie pociągała, jednakże po wgłębieniu się w nią-przeraziła mnie. Nigdy nie można o niej zapomnieć i naszym obowiązkiem powinno być przekazywać ją naszym dzieciom. Dlaczego tutaj trafiłem? Podczas budowania swojego drzewa genealogicznego, po rozmowach z bliskimi, natrafiłem na ciekawe tematy i spore kłopoty w tych układankach. Temat dotyczy rodziny Jabłoński. Skupiam się na razie tylko na nich, ponieważ wszystkiego od razu chyba nie ogarnę. Pracuję zawodowo i z czasem jest troszkę krucho.
FAKTY:
Jan Jabłoński(ur.24.06.1934r. w Czystopadach bądź w Ratyszczach)-mój teść. Zofia Konewska z d.Jabłońska(ur.23.12.1939r.w Trościańcu)-ciotka mojej żony. Oboje żyją, mają się dobrze, mieszkają w Opolu i okolicach.
CO WIEMY?
Rodzicami Jana i Zofii byli Jan i Maria(z d.Gruntowska). Z początku mieszkali w Trościańcu, najprawdopodobniej z Maciejem Gruntowskim. Potem przeprowadzili się do osady Dziczki i stąd zostali wywiezieni w 1940 roku na Sybir (Kaban Pierwyj i Kaban Drugi). Teraz skupię się na "starszym" Janie Jabłońskim. Był sierotą, miał starszego brata (Michał,Mikołaj??). W wieku 7 lat, na zaproszenie babki lub ciotki, wyjechał do Hartford w Stanach Zjednoczonych. Tam przebywał 20 lat. Był żołnierzem Armii Amerykańskiej. Gdy dowiedział się o Armii Hallera-zdezerterował do Europy pod nazwiskiem Kamiński Henryk. Wydano na niego wyrok śmierci. W czasie I Wojny Światowej był ranny, przebywał w szpitalu na terenie Francji. Z przekazów wiem że był również w Anglii. Po wojnie osiedlił się w Trościańcu, potem wybudował dom w Dziczkach. Podobno był krawcem. W 1940 roku, wraz z rodziną, został wywieziony na Sybir. Tam pracował w kopalni i przy wyrębie. Do kraju już nie wrócił. Przekaz mówi że w roku 1943 zamarzł w czasie powrotu z pracy.
PYTANIA dotyczące "starszego" Jana:
1) Jak się nazywali, kim byli jego rodzice?
2) Kiedy i gdzie się urodził, gdzie był chrzczony?
3) Jak się nazywał,kim był jego brat, co się z nim stało?
4) Na czyje zaproszenie wyjechał do Stanów Zjednoczonych, co tam robił?
5) Gdzie brał ślub z Marią?
6) Gdzie chrzcił dzieci(Jan i Zofia)?
7) Z kim jechał na Sybir?
8) Czy faktycznie zamarzł na Sybirze?
Zdaje sobie sprawę że wiele pytań tutaj nie padło. Z czasem same się jednak będą nasuwały następne. Jeżeli ktokolwiek z Państwa będzie coś wiedział, to bardzo proszę o podpowiedzi, wskazówki. Wraz z rodziną będziemy wdzięczni.
Jeżeli ktokolwiek z Państwa będzie urażony formą tego wpisu, zmasowanego ataku pytaniami, formą przesłuchania to najmocniej go przepraszam. Wolałem pisać w punktach, mając nadzieję że o niczym nie zapomnę.
Dodać chciałem, że próbowałem coś posklejać w drzewie mojego teścia, szukałem, jednak mam za mało faktów, a Jabłońskich było jednak sporo. Kończąc, dodam, że w IV 1947 roku, żona Maria wraz z dziećmi wróciła do Polski (Żagań) i na stałe osiedliła się w Karczowie pod Opolem.
P.S.
Zdaję sobie sprawę że nie można być tylko biorcą i jeżeli ktoś z Państwa będzie miał pytania do mojego teścia, to zapraszam. Tata chętnie opowiada o tych czasach, lecz z racji wieku czasami coś mu się pomyli. I tak dużo pamięta. Przecież mówimy o 80 latach historii.
Dziękuję za uwagę i poświęcony czas.
Pozdrawiam.
"Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci." W.Szymborska.
Z naszych materiałów będzie niestety niewiele odpowiedzi.
Ad 5) Śluby brano zawsze w parafii panny młodej, więc ślub Jana i Marii odbył się w kościele w Trościańcu Wielkim i został wpisany do ksiąg tamtejszej parafii.
Ad 6) Dzieci chrzczono w kościele parafialnym do którego należała dana wioska. Czyli w Załoźcach, do których należały Czystopady. Mieszkańców Dziczek zapisywano przy Czystopadach, w księgach parafialnych nie wyróżniano tego jako osobnej miejscowości. W przeciwieństwie do parafii Olejów, gdzie dzięki Dobrodziejom mamy piękną bazę danych, z innych parafii dla XX wieku mamy już niewiele informacji. Z Załoziec tylko szczątkowe dane - dwa ostatnie lata przedwojenne i kilka pierwszych lat wojennych. Ale to i tak lepiej niż parafia Trościaniec Wielki - gdzie z XX wieku nie mamy w ogóle nic, poza kilkoma pojedynczymi wypisami, podarowanymi przez Czytelników. Szczęśliwie w tych materiałach załozieckich jest chrzest Zofii.
Ad 1) Rodzicami "starszego" Jana - według informacji przy chrzcie jego córki Zofii - byli Jan Jabłoński i Maria zd. Kiryluk.
I tu mamy dwie możliwości.
1) Zapis danych rodziców "starszego" Jana jest prawidłowy. Lecz jeśli "starszy" Jan walczył w czasie I wojny, to urodził się w XIX wieku. A tu mamy już dużo materiałów - i w nich żadnego śladu po takiej parze, czyli "jeszcze starszym" Janie i jego żonie Marii zd. Kiryluk. Mogli mieszkać w jakieś innej parafii. A my mamy źródła tylko z miejscowości ziemi olejowskiej i załozieckiej. Więc tu nie będę mógł pomóc.
lub 2) Imię matki "starszego" Jana zostało źle zapisane (omyłka księdza, lub kogoś kto księdzu dyktował) - i miała ona na imię Helena, czyli jego rodzicami była ta para z wioski Ratyszcze: http://www.rody.olejow.pl/individual.php?pid=I7486&ged=drzewo1
Z tym że to na razie nic pewnego. Doradzam koniecznie wystąpić o odpis aktu ślubu Jana Jabłońskiego, syna Marii lub Heleny zd. Kiryluk z Marią Gruntowską, córką Macieja i Zofii zd. Półtorak, parafia Trościaniec Wielki. Bez tego nie uda się Panu prowadzić dalszych poszukiwań. http://bip.warszawa.pl/menu_podmiotowe/urzad_stanu_cywilnego/wydzialy/usc_wr_iii/default.htm
Z Trościańca mają tam na pewno wszystkie śluby z przedziału 1923-1935, więc i ten ślub powinien być. A są tam informacje bardzo ważne - skąd pochodził "starszy" Jan, jak nazywali się jego rodzice, być może jego dokładna data urodzenia. Przy ślubie musiał przedstawić jakąś metrykę, czego przy chrzcie dziecka już nie żądano, więc dane z aktu ślubu będą dokładniejsze - i mniejsze prawdopodobieństwo jakiś przekłamań.
Na inne Pana pytania odpowiedzieć nie potrafię - nie mam informacji.
Serdecznie pozdrawiam
Remigiusz Paduch
Edytowane przez Remek dnia 21-10-2016 22:00
Witam. Dziękuję Panie Remigiuszu za zainteresowanie tematem Jabłońskich. Po ilości wyświetleń postu widzę że temat zainteresował również innych użytkowników forum, lecz nie wszyscy są gotowi na wpisy. Troszkę długo się nie odzywałem z prostej przyczyny. Chroniczny brak czasu. Proszę i dziękuję za zrozumienie. A teraz do rzeczy. Najciemniej jest pod latarnią... Udało mi się znaleźć odpis skrócony aktu małżeństwa Jana i Heleny. Dokument znalazł się u Zofii Konewskiej(z d.Jabłonskiej)-siostry mojego teścia. Wynika z niego że ślub miał miejsce 19.08.1933 roku w Trościańcu Wielkim. Pan młody Jan Jabłoński(ur.20.08.1884r. w Ratyszczach)syn Jana i Heleny z d.Kiryluk. Pani młoda Gruntowska Maria(ur.19.07.1907r. w Trościancu Wielkim) córka Macieja i Zofii z d.Półtorak. Z opowiadań wiem, że różnica 23 lata mogła mieć miejsce. Ze wskazówki Pana Remigiusza wychodzi że Jan Jabłoński(stary) był żonaty dwa razy, ale z żadnego związku nie było dzieci. Może jestem w błędzie, może nie potrafię poprawnie odczytywać diagramów ale wiadomo że dzieci się pojawiły. Czy możliwe aby Jan powtórnie się ożenił przed końcem żałoby po pierwszej żonie? Co jeszcze rzuciło mi się w oczy? Nazwisko Kiryluk, Kieryluk, Kyryluk. W którymś momencie wkradł się błąd ale chyba nie będzie on istotny w moich poszukiwaniach. Chciałbym jeszcze raz powrócic do Jana który był w Ameryce. Tak jak wcześniej pisałem, pojechał tam na zaproszenie ciotki lub babki. Tego nie wiemy dokładnie. Wiem natomiast coś o osieroceniu małego Jana. Podobno rodzice jego umarli w tym samym roku, ponieważ panowała jakaś epidemia. Czy tutaj może ktoś coś pomoże? Na obecną chwilę pozostaję na pewnikach, czyli na skróconym akcie małżeństwa Jana i Marii. Wszystkim którzy to czytają dziękuję za poświęcony czas i zapraszam do dyskusji, sugestii. Jeszcze raz specjalne podziękowania dla Pana Remigiusza i Kazimierza za dobrą robotę.
P.S. Panią która kontaktowała się z Panem Kazimierzem Dajczakiem proszę o bezpośredni kontakt przez PM.
"Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci." W.Szymborska.
Gdy Pan to oglądał, dzieci "najstarszego" Jana jeszcze nie były naniesione. Z ksiąg wynika, że miał ich ośmioro z Heleną zd. Kieryluk i jedno z Anną zd. Krupnicką. Z tym że większość zmarła w niemowlęctwie. Jedno dziecko (też Jan rocznik 1893) ma chyba błędnie zapisane imię, bo nie zetknąłem się jeszcze, żeby nadawano takie samo imię, gdy żyje ktoś z rodzeństwa o tym imieniu. W księdze chrztów go zresztą nie ma, ale jest w księdze zgonów, z zaznaczeniem, że żył jeden dzień. Zapewne ochrzciła go w niebezpieczeństwie śmierci akuszerka, a potem księdzu błędnie zgłoszono imię tego zmarłego dziecka.
Przodków drugiej żony "najstarszego" Jana już nie nanosiłem. Tam jest zresztą niezły galimatias, błędnie zapisane nazwisko matki tej Anny zd. Krupnickiej. Nie mam teraz czasu tego rozplątywać - ściśle biorąc nie są to już przodkowie Pana teścia - za to chętnie się za to wezmę, gdy znajdzie się jakiś Czytelnik od tej linii Krupnickich.
Rzeczywiście była tam jakaś mała epidemia, w Ratyszczu zmarły dwie osoby wyznania łacińskiego (z braku ksiąg nie wiem ilu grekokatolików), a także jedna w Reniowie i jedna w Hnidawie. Chorych było prawdopodobnie więcej, ale już medycyna sobie wtedy radziła i większość przeżywała. Dopiero w czasie I wojny - przy braku leków, żywności i w fatalnych warunkach sanitarnych - znów wielu chorych umierało.
Jedyna uwaga - druga żona wtedy nie umarła, w dwa miesiące po śmierci Jana urodziła jego syna Józefa.
O Ameryce się nie wypowiem. Ale w księgach widać, że ostatnie dziecko Jana (z Anną Krupnicką) urodziło się w domu nr 58 w Ratyszczu, podczas gdy dzieci z Heleną Kieryluk przychodziły na świat (a niektóre umierały) w domu nr 79. Był to dom Jabłońskich. Dom nr 58 zawsze należał do Krupnickich. Do tego jeszcze ostatnie dziecko było pogrobowcem - urodziło się dwa miesiące po śmierci ojca. Wygląda, jakby Anna zd. Krupnicka w zaawansowanej ciąży przeniosła się do domu rodziców. Być może sprzedała dom po zmarłym mężu - a z części pieniędzy opłaciła podróż do Ameryki dziecku (dzieciom?) zmarłego męża z jego pierwszego małżeństwa, którymi nie mogła (nie chciała?) się zajmować. Te podróże koleją do Niemiec i stamtąd statkiem nie były tanie.
Co do żałoby, to nie przestrzegano jej wtedy specjalnie. Szczególnie gdy wdowiec miał w domu małe dzieci, wymagające opieki. Za czasów pańszczyźnianych wręcz zmuszano wdowy i wdowców mających niedorosłe dzieci do powtórnego ożenku, pod groźbą kary, taka ciekawostka. Chodziło o to, żeby wdowiec mógł zajmować się gospodarką, a nie opieką nad dziećmi.
Inna ciekawostka o Pana Cioci. Może Ją to zainteresuje. Ja mam w materiałach inne dane. Urodziła się 21 grudnia 1938 roku w Czystopadach, numer domu nie wpisany, ochrzczono ją 26 grudnia 1938 w Załoźcach. Poród odbierała akuszerka Anastazja Senek. Sakramentu chrztu udzielił ówczesny proboszcz, ks. Kazimierz Gajewski. Rodzicami chrzestnymi byli rolnicy Andrzej Gruntowski i Franciszka Stempkowska, żona Stanisława.
Na koniec pisownia nazwiska Kieryluk (Kiryluk / Kyryluk). Nazwisko to jest odimienne - oznacza potomka jakiegoś Cyryla, w dialekcie rusińskim Kieryły / Kiryły - różnie to imię wymawiano, więc i różnie zapisywano.
Pozdrawiam
Remigiusz Paduch
Edytowane przez Remek dnia 22-11-2016 13:26
Witam po sporej przerwie. To ja siedzę, grzebię, dopytuję, kombinuję a Pan Remek jak gdyby nic pisze:Wątpliwości już nie ma. Skończyłem drzewko przodków Pana teścia. Jest Pan nieprawdopodobny w skuteczności działania. Dziękuję Panu za wszelkie informacje i wskazówki. Do tego drzewka które Pan wybudował należałoby dołączyć jeszcze jedną córkę Jana i Heleny. Była to Katarzyna. Urodziła się i zmarła w 1887 roku. Nawet księgi na to się znalazły.
Teraz chciałbym się skupić na wycieczce Jana Jabłońskiego do USA. Widzę że pojawiają się artykuły na ten temat, lecz o Janie cisza. Jedyne co wiem na pewno to miejscowość do której jechał. Było to Hartford. Może znajdzie się ktoś kto podpowie jak i gdzie szukać. Dziękuję za uwagę i pozdrawiam wszystkich czytających.
"Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci." W.Szymborska.
W sprawie USA mam niestety złą wiadomość - nic nie ma. Zrobiłem też emigrantów z wioski Ratyszcze, ale Jana Jabłońskiego z tej wioski nie znalazłem.
Zauważyłem, że oryginalne wpisy z epoki na tych manifestach zawierają prawidłowe zapisane nazwiska i nazwy - urzędnicy korzystali z dokumentów tych emigrantów. Niestety większość z nich strasznie bazgrała, a przy indeksowaniu tych manifestów dla bazy Ellis Island w naszych czasach, Amerykanie zatrudnili, delikatnie mówiąc, niekompetentną ekipę, nie radzącą sobie z dawnym pismem ręcznym. I Jan Jabłoński gdzieś tam jest ukryty w bazie, pod jakimś nazwiskiem niepodobnym do Jabłoński i nazwą miejscowości niepodobną do Ratyszcza. W ichniej wyszukiwarce nie można go więc odnaleźć i tu już nic się nie da zrobić.