Józef Tomczyszyn (1920 -1991):
Pamiętnik wywiezionego na roboty do Niemiec
część 8
październik - grudzień 1944
Październik
1-X-1944
Znowu w czasie pracy nalatywały samoloty.
Dostałem list od Radoma Władysława nadany 30.VIII. i kartkę od Zarwańskiego Pawła nadaną 18.IX.
2-X-1944
Dziś odszedł do wojska Arnold Ley z którym pracowałem 13 miesięcy, on mnie ratował i zżyłem się z nim jak z bratem, a dziś cały dzień czuję się osamotniony.
8-X-1944
Poprzednich dni było słychać artylerię, to było weselej, a teraz ucichło i bombardowanie nie ma.
10-X-1944
Pracuję nadal na tym samym miejscu, dajemy sobie radę jak możemy, gotujemy i pieczemy kartofle bo wikt bardzo zły.
Przywieźli nam wypłat za sierpień, dostałem 100 marek.
15-X-1944
Dzisiaj pracowaliśmy tylko do 12-ej godziny.
Chociaż dzisiaj niedziela przeprałem sobie trochu bielizny bo wszy już jest dosyć.
O Boże jak przetrwać ten czas bo żyć o tym wikcie i pracować tak pod kijem niemożliwe.
26-X-1944
Dostałem list od Zofii Radom w którym powiadamia o śmierci męża w karnym lagru.
28-X-1944
Dzisiaj mamy wolne, cały dzień chodzimy do dezynfekcji, bo wszy już nie do wiary.
Co ma oznaczać ta cisza, ni alarmów, ni strzałów pancernych nie słychać.
Listopad
4-XI-1944
O godz. 11-ej przyszła wiadomość że powracamy do swego lagru.
Pracę porzuciliśmy o 5-ej, wyjechaliśmy do Neukirchen przez Saarbrucken bo w Homburgu most został zbombardowany.
5-XI-1944
Dzisiaj niedziela, mamy wolne od pracy, jutro idę do pracy do warsztatu.
6-XI-1944
Na popołudniowej zmianie pracowałem sam z Moskalem.
7-XI-1944
Nadałem list do Pawła Zarwańskiego, zostałem przydzielony do Niemca imieniem Herbert.
9-XI-1944
Zaczął padać pierwszy śnieg.
Wielkie naloty, samoloty tysiącami latają.
12-XI-1944
Dzisiaj wolne od pracy.
Przeznaczono mnie na popołudniową szychtę wraz z Herbertem Schulz.
Tu w lagrze i na tej robocie jest mi nie najgorzej, tylko głód zaczyna dokuczać.
13-XI-1944
Nadałem listy do: Krompa Michała i Diłaj Marii.
21-XI-1944
Dostałem wypłat za październik 220 marek.
Pracuję nadal z Herbertem, jakoś to pomału z nim idzie, nie jest on taki zły jak Moskale ci co z nim pracowali gadają. Lubi porządek i uczciwą pracę.
22-XI-1944
Pogoda straszna, codziennie padają deszcze i wiatr.
Żadnej wiadomości od nikogo.
30-XI-1944
Strasznie bombardowali Neukirchen.
Szachta nasza stanęła z powodu braku prądu.
Stacja pobita, połączenia kolejowego nie ma.
Grudzień
1-XII-1944
Chłopcy z naszego lagru chodzili do odsuwania gruzów na miejsce bombardowania.
Poprzynosili mięsa z pobitych świń, cukru i kartofli.
Szachta stoi nadal, roboty nie ma, tylko kręcimy się. Wszyscy chodzą do gruzu, tylko nas cztery chodzi do warsztatu.
2-XII-1944
Słychać straszną kanonadę artyleryjską.
3-XII-1944
Przyszli ewakuowani z zielonych kurtek z Volklingen, a ostatnio z Luistpadu.
Front pod Saarbrucken.
8-XII-1944
Słychać straszną kanonadę artyleryjską z frontu.
Od czasu bombardowania Neukirchen w warsztacie mało co robimy, a jak się zciemni to nic nie robimy bo światła niema.
O godzinie 5.30 zabłysły światła na kopalni, maszyny zaczęły pracować.
Po chleb chodzę do Heinby do piekarza na piechotę, brak transportowych aut.
9-XII-1944
Na froncie uciszyło się, strzałów nie słychać.
Pracowałem w warsztacie jak normalnie.
10-XII-1944
Wolnego nie ma, wszystko dziś pracuje, tej roboty nie mogą się niemaki najeść się, wszyscy poszli do pracy na stację.
Jutro prawdopodobnie kopalnia pójdzie w ruch.
Strasznie smutno mi, listów nie ma ni żadnej wiadomości.
11-XII-1944
Popołudniowa zmiana pracowała już w kopalni, praca poszła w ruch jako poprzednio.
13-XII-1944
Ciepło i pogoda taka śliczna jak na wiosnę, a u nas na pewno już są mrozy
14-XII-1944
Na froncie całkiem wygasło i dzisiaj ucichło, ani jednego wystrzału nie ma, ani alarmu, ani lotników, co to cisza ma oznaczać??
Praca idzie tak aby czas przeszedł.
Z pod frontu ewakuowani jak dzień nastanie idą w kierunku wschodnim.
Skończyłem szachtę o godz. 9-ej, ponieważ jutro idę na ranną zmianę.
15-XII-1944
Pracowałem na szachcie Schifweiler, rozmontowywaliśmy elektryczne kompresatory.
Nie wiem z jakiego powodu, czy dlatego że front się zbliża, czy potrzebne są na jaką inną zbombardowaną szachtę.
Pracuję nadal z Herbertem Schulz.
17-XII-1944
Dzisiaj niedziela, wszyscy mają wolne, a ja musiałem pracować.
Cały dzień trwał alarm bez odwołania.
Z szachty Kohlwald 300 Niemców poszło do wojska, z naszego warsztatu poszło ośmiu.
22-XII-1944
Ziemia zamarzła, mrozu około 12 stopni.
23-XII-1944
Chodziłem do Schifweiler do Huberta Schulza pomagać węgiel zładowywać do piwnicy.
24-XII-1944
Dziś mam wolne, podarunków tak jak w tamtym roku nie dawali.
O jak to smutno już drugie święta Bożego Narodzenia spędzać na obczyźnie.
25-XII-1944
Mróz silny..
Chociaż wolne ale jak to smutno siedzieć w tym lagru, ani wyjść gdzie bo nie ma w co się ubrać.
Boże kiedy skończy się już ta niedola, to tułanie się po obczyźnie.
Co tam porabia rodzina, bracia jak oni tam te święta spędzają, czy żyją wszyscy, czy są wszyscy w domu??
27-XII-1944
Nadałem list do Hnennego Piotra na adres Zalewskiej i widokówki do Zofii Radom, i /...../.
Dziś nasza kopalnia była dwa razy bombardowana.
28-XII-1944
Praca na kopalni ustała.
Pracowałem na Schifweiler, szachta Schifweiler też dzisiaj była bombardowana, w tym czasie byłem w schronie.
28-XII-1944
Chodziłem do Wiebelskirchen do dentysty, wyrwałem zęba, chociaż z wielkim bólem ale pozbyłem się już tu na Saarze dwa zęby.
Codziennie przez cały dzień krążą samoloty i co chwila słychać detonację bomb.
31-XII-1944
Dzisiaj w wieczór, towarzyskiem odśpiewaniem kolęd i pieśni i popiciem piwa przyniesionego z miasta, zakończyliśmy ten 1944 rok.