dnd, d&d dungeons and dragons
 
Olejów na Podolu
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Strona główna ˇ Artykuły ˇ Galeria zdjęć ˇ Forum strony Olejów ˇ Szukaj na stronie Olejów ˇ Multimedia
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Nawigacja
Strona główna
  Strona główna
  Mapa serwisu

Olejów na Podolu
  Artykuły wg kategorii
  Wszystkie artykuły
  Galeria zdjęć
  Pokaz slajdów
  Panoramy Olejowa 1
  Panoramy Olejowa 2
  Panoramy inne
  Stare mapy
  Stare pocztówki Olejów
  Stare pocztówki Załoźce
  Stare pocztówki inne
  Stare stemple 1
  Stare stemple 2
  Multimedia
  Słownik gwary kresowej
  Uzupełnienia do słownika
  Praktyczne porady1
  Praktyczne porady2
  Archiwum newsów
  English
  Français

Spisy mieszkańców
  Olejów
  Trościaniec Wielki
  Bzowica
  Białokiernica
  Ratyszcze
  Reniów
  Ze starych ksiąg

Literatura
  Książki papierowe
  Książki z internetu
  Czasopisma z internetu

Szukaj
  Szukaj na stronie Olejów

Forum
  Forum strony Olejów

Linki
  Strony o Kresach
  Inne przydatne miejsca
  Biblioteki cyfrowe
  Varia
  Nowe odkrycia z internetu

Poszukujemy
  Książki

Kontakt
  Kontakt z autorami strony

 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Olejów na Podolu
Aktualnie na stronie:
Artykułów:1281
Zdjęć w galerii:1876

Artykuły z naszej strony
były czytane
5785222 razy!
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Ostatnie lata życia starosty brańskiego Macieja Starzeńskiego, pierwszego właściciela Olejowa z tej rodziny. Pozbawiony pomocy wykształconego syna, który zaczął już gospodarować "na swoim" w majątku Strabla na Podlasiu, stary pan Starzeński nie radził już sobie tak dobrze z majątkiem, a przegrane procesy z księżną Radziwiłłową znacznie podkopały jego zdrowie.

Przy okazji w tekście jest bardzo ciekawy zapis dotyczący jednego ze snów Macieja Starzeńskiego, w jakiś sposób przypominający późniejsze wydarzenia na tych terenach, a zwłaszcza pierwszą wojnę światową - czyżby proroczy?

I, na końcu, z tego samego źródła, krótki opis wyglądu starosty Macieja Starzeńskiego, ojca autora wspomnień. Niestety, jedyna w książce wzmianka o tym pochodzi z roku 1764, gdy Maciej Starzeński z rodziną wybrał się na dłuższy wyjazd do Francji, nie całkiem dobrowolnie zresztą. Przy koronacji nowego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Starzeński wydarzył się mały skandal. Hetman wielki koronny Branicki nie chciał uklęknąć przed swoim szwagrem (był mężem siostry króla Poniatowskiego), i tuż przed uroczystościami koronacyjnymi opuścił Warszawę. O podżeganie go do tego pomysłu - zresztą całkiem słusznie - obwiniano Starzeńskiego. Starosta briański popadł w niełaskę dworu i "postanowił wyjechać za granicę, aby uniknąć intryg i zemsty kreatur nowego króla". Przez Niemcy wyjechał z rodziną do Francji, gdzie przez kilka miesięcy czekał aż, używając języka z naszych czasów, jego sprawa przyschnie i ulegnie zapomnieniu.

Autor niestety zataił przed nami niektóre cechy charakteru swojego ojca. A musiały być one dość barwne, skoro np. na stronach internetowych poświęconych historii parafii unickich koło Drohiczyna wyczytałem, że w swoich majątkach na Podlasiu Maciej Starzeński nawracał grekokatolickich poddanych na wiarę łacińską przy pomocy kar cielesnych. W wyidealizowanym obrazie majątku nie ma też ani słowa o wystąpieniach chłopskich w Olejowie w 1775 roku, tłumionych przy pomocy austriackiego wojska.



[źródło: "Na schyłku dni Rzeczypospolitej. Kartki z pamiętnika Michała Starzeńskiego (1757-1795)". Wydał Henryk Mościcki. Warszawa 1914, nakładem Księgarni Gebethnera i Wolffa.] Zachowano oryginalną pisownię. Datowanie orientacyjne, bo autor, zapewne spisując swe wspomnienia po latach, nie wszędzie umieszczał daty.

1784? (1785?)

Zgromadziwszy sumę posagową mojej żony i dochód paroletni z gospodarstwa, miałem już uzbierany swój własny kapitalik, umieszczony u Teppera. Z nauk pana Bortz'a w Lipsku zapamiętałem, ze cała podstawa handlu zależy na tem, żeby towar kupować z pierwszej ręki, a odsprzedawać samym konsumentom; posłałem swojego komisanta tu odemnie z Podlasia, przez Mohylów nad Dniestrem do Chocimia, Bender, Oczakowa dla kupna wołów, buhajów i kilku pięknych koni tureckich. Komisant dobrze się sprawił. Zarobiłem na wołach sto procent, to też, żeby tak szczęśliwemu handlowi dać ciąg dalszy, postanowiłem sam pojechać do Dubna, ażeby się tam ułożyć z kuzynem moim, hr. Waleryanem Dzieduszyckim. Po drodze nie mogłem nie wstąpić do Olejowa, ażeby odwiedzić rodziców. Matkę zastałem chorą, a ojca powracającego do zdrowia po jakiejś cięższej chorobie, jeszcze osłabionego i bardzo smutnego. Zawiadomiono go, że ostatnie jego starania o wniesienie do ksiąg tabulacyjnych sumy pożyczonej ks. Radziwiłłowi na Sasów spełzły na niczem; że ks. Radziwiłłowa robi starania we Lwowie o otrzymanie wyroku Trybunału, na mocy którego ojciec mój ma być odsunięty od własności, którą ona obejmie, ażeby pobierać 48,000 złp., jako alimenta. Komisarz ojca, niewdzięczny p. Łącki opuścił go i zgodził się do zarządu Brodów, należących do hr. Wincentego Potockiego.

- Mój kochany synu, - mówił do mnie ojciec - lękam się bardzo, że cały ten gmach mojej fortuny, z takim trudem i pracą nabytej, runie, gdy zamknę oczy, co prawdopodobnie niedługo nastąpi. Ale ja śmierci się nie lękam, jestem na nią przygotowany.

Starałem się całemi siłami uspokoić ojca co do jego interesów w Galicyi i to mi się po części udało.

- Ale - rzekł jeszcze ojciec - i o twój los także nie jestem zupełnie spokojny, miałem dziwne sny.

Tu opowiedział mi jeden, który zrobił na nim niczem niezatarte wrażenie. Znajdował się na brzegu ogromnej przestrzeni pola, to pole było nie skoszone, nie uprawione. Będąc na pewnem wywyższeniu, widział na tem polu ogromne tłumy bijących się ludzi, którzy z wielką zawziętością chcieli jedni drugich pokonać. Tłum bijących się zwolna zbliżał się do pagórka, na którym stał mój ojciec. Wtedy ujrzał człowieka nadzwyczajnej wielkości i siły, który długa kosą kosił głowy ludzkie i trawy. Wszystko znikło.

- Kochany ojcze - rzekłem - całą tego snu przyczyną musiała być poprzednia bezsenność, zmęczenie, może niestrawność jaka.

- To być może, jednakże ty mnie najlepiej znasz, przecie nigdy w żadne przepowiednie ani sny nie wierzyłem, ale przeżywszy pięćdziesiąt lat w naszej nieszczęsnej ojczyźnie, przeczuwam, co ją jeszcze czeka. To pole stanie się teatrem wojny, spowodowanej ambicyą i chciwością ościennych sąsiadów. Pagórek, na którym stałem, jest miejscem, gdzie chcę być pochowanym, jak to napisałem w testamencie, który na wszelki wypadek zrobiłem.

Byłem bardzo wzruszony. Ojciec kazał sobie podać dwie już wpierw przygotowane paczki.

- To są dla ciebie pamiątki. Chowałem je bardzo starannie, żeby ci je doręczyć.
- W jednej jest złota emaliowana z herbem ładownica z jedenastoma nabojami, dwunastego niema, jeden raz tylko strzelałem do człowieka, broniąc życia mojego dobroczyńcy, hr. Branickiego. Nie miałem z ludźmi zatargów żadnych, więc też pełne pozostały. W drugiej paczce jest skóra z lamparta, którą nosiłem przewieszoną przez ramię, służąc w kirasyerach kawaleryi narodowej, myślę, że dobra będzie na siodło dla ciebie.

Oddając mi te rzeczy, dodał jeszcze:

- Weźmiesz z sobą te dwie pamiątki, a gdyby ci wypadło brać udział w wojnie, która niezawodnie nadejdzie, to użyj ich i pamiętaj, że błogosławieństwo ojca będzie z tobą.



1786

W ciągu lata w 1786 roku ojca mego spotkała wielka niesprawiedliwość. Z Trybunału lwowskiego doręczono rozkaz komornikowi Niewęgłowskiemu, ażeby wprowadził księżnę Radziwiłłową w posiadanie majątku Sasowa, ponieważ ten majątek jest wolny i należy do księcia Radziwiłła. Trzech dzierżawców mojego ojca wyrzucono, jednego z folwarku, drugiego z fabryki żelaza, trzeciego z huty szklanej. Gorliwy komornik zasekwestrował wszystko. Ojciec był chory. Przez kilka tygodni ukrywano przed nim to nieszczęście. Nareszcie zawiadomiono go o wszystkiem. Przyjął wieść spokojnie i zabrał się zaraz do przerobienia testamentu; zresztą zajęty był naradami ze stolarzem i innymi majstrami; przygotowywał wszystko do swojego pogrzebu. Moja bratowa, żona Stasia, pielęgnowała go i rozrywała. Nie pozwolił donieść mi o tych kłopotach. Urządziwszy, przewidziawszy wszystko, w gruncie rzeczy mało go obchodził Sasów, którego nabycie nie było ratyfikowane w Wiedniu. Był pewnym, że kiedyś te 300,000 zł. oddadzą, gdyż były zahipotekowane podług prawa polskiego od 1747 roku przez księcia Karola Radziwiłła. (...)

Hr. Antoni Dzieduszycki miał właśnie pod pozorem zdrowia wybrać się do Anglii. Zaproponował mi, żebym mu towarzyszył, bardzo mi to dogadzało i już się z nim prawie umówiłem, kiedy przyszła sztafeta zamknięta czarnemi pieczęciami. Matka moja i wuj, jezuita, donosili o śmierci mego ojca d. 14 listopada 1787 r., przysłali mi egzemplarz aktu, który ojciec pozostawił w dwóch odpisach, przez niego nakreślonych. Matka moja zaklinała mnie, żebym zaraz do niej pospieszył, dla oszczędzenia jej zmartwień i kłopotów.

Otrzymawszy tę sztafetę w Warszawie - o podróży do Anglii naturalnie już mowy nie było.



1764

Ojciec mój był honorowym starostą; honorowym dlatego, że dochody ze starostwa zatrzymał hetman dla siebie, niemniej jednakże godność ta, o której nie omieszkała wygadać się służba nasza, sprawiła wielkie wrażenie na otoczeniu. Starosta w ich przekonaniu równał się władcy, tyranowi, despocie, duszącemu wory ze złotem; przytem surowy wygląd mego ojca, wspaniałość stroju, czapeczka jedwabna z zielonym daszkiem, której nigdy nie zdejmował, był bowiem łysy, zresztą nieodstępnie towarzyszący mu krewny nasz, Jan, wszystko to nadawało memu ojcu charakter poważny co najmniej ministra, podróżującego incognito.

 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Komentarze
Brak komentarzy.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl


Copyright © Kazimierz Dajczak & Remigiusz Paduch; 2007-2020