Regimentarz Stefan Błędowski - fundator olejowskich kościołów
Dodane przez Remek dnia Listopada 01 2012 17:15:17
Z najstarszymi dziejami polskiego kościoła w Olejowie wiąże się postać regimentarza Stefana Błędowskiego. Na razie niewiele wiemy o tym człowieku. Trochę krótkich wzmianek, które zebraliśmy w niniejszym artykule.

Stefan Błędowski herbu Półkozic był synem Andrzeja Błędowskiego, miecznika nowogrodzkiego siewierskiego i Franciszki z Horbowskich. Nie znamy jego dokładnych lat życia.

Na początku XVIII wieku prawdopodobnie był stronnikiem króla Stanisława Leszczyńskiego i razem z nim udał się na emigrację do Francji. W latach 20-tych służył w wojskach francuskich. I tu niestety mamy kłopot ze źródłami. Nie wiadomo, czy informacje o Błędowskim, pułkowniku wojsk francuskich, który został w 1729 roku aresztowany i wydalony z Polski jako emisariusz Leszczyńskiego (a potem w roku 1730 powrócił za wstawiennictwem Francji i stał się lojalnym poddanym) dotyczą naszego Stefana Błędowskiego, czy też jego brata Michała, również oficera wojsk francuskich. Żródła nie podaja imienia.

W każdym razie w latach 40-tych XVIII wieku Stefan Błędowski służył już w wojskach koronnych. Był dzielnym żołnierzem i zaufanym dowódcą króla Augusta III. Dowodził jednym z pułków jazdy tatarskiej - czyli ułanami. Pułk Błędowskiego liczył około 700 ludzi, podzielonych na osiem chorągwi. Nosili białe mundury i białe okrągłe czapki obszyte futrem. Stacjonowali przy osobie króla - najczęściej w Saksonii. Do ich zadań należała ochrona i naprawianie dróg między Dreznem a Warszawą. Ułani Błędowskiego dzielnie walczyli z Prusakami w tzw. II wojnie śląskiej w 1745 roku, ale kampania zakończyła się klęską wojsk saskich i austriackich.

Sam Błędowski znał biegle język francuski - zachowały się trzy jego listy do różnych osobistości. Około roku 1743 chorował na nogi i wyleczyła go Salomea Regina Pilsztynowa, doktorka medycyny - jedna z pierwszych kobiet lekarek w Polsce. Błędowski odwdzięczył się jej, pomagając w odzyskaniu majątku, zagrabionego przez nieuczciwego dowódcę twierdzy w Kamieńcu Podolskim. W tym celu osobiście interweniował u hetmana wielkiego koronnego Józefa Potockiego w Załoźcach.

W latach 40-tych (i być może 50-tych) XVIII wieku dzierżawił od Radziwiłłów klucz olejowski. Walnie przyczynił się do budowy dwóch olejowskich świątyń. W roku 1748 (a według innej wersji w 1758) wybudował pierwszy drewniany kościółek rzymsko-katolicki. Są ślady w dokumentach, że wyznaczył fundusz na osadzenie stałego kapelana i planował utworzenie tu osobnej parafii, jednak wszelkie zamierzenia przerwała jego śmierć. Następni dzierżawcy - a potem właściciele Olejowa - hrabiowie Starzeńscy, bardziej interesowali się pieniędzmi niż zbawieniem duszy swoich poddanych i zaniedbali to dzieło pobożnego człowieka. Dopiero ponad sto lat póżniej powstała w wiosce rzymsko-katolicka parafia i nowa, większa, murowana świątynia.

Ciekawe, czy jako fundator spoczął po śmierci w olejowskiej świątyni? Na pewno była tam murowana krypta. Niestety, nie wiemy, kogo w niej pochowano. Nawet o pochówkach późniejszych właścicieli Olejowa, hrabiów Starzeńskich, mamy niewiele pewnych informacji. O XVIII wieku zupełnie nic. W XIX wieku jedynie dwa pewne pochówki - w roku 1840 hrabina Maria Starzeńska i w roku 1843 mały hrabia Adam Krasicki, syn hr. Karola i hr. Julii ze Starzeńskich.

Ale nie tylko dla Polaków Błędowski miał swoje zasługi. Jeszcze wcześniej, w 1741 roku, przyczynił się do budowy grecko-katolickiej cerkwi pod wezwaniem Świętego Mikołaja Cudotwórcy. Trafiliśmy niedawno (październik 2012) na bardzo ciekawy dokument - z wizytacji generalnej ówczesnego grecko-katolickiego arcybiskupa lwowskiego Leona Szeptyckiego w Olejowie w 1761 roku. Są tam dokładnie opisane obie olejowskie cerkwie wraz z ich wyposażeniem. Koło drzwi zachodnich cerkwi Świętego Mikołaja był na ścianie napis z 1741 roku, że za zgodą ówczesnego metropolity Rusi Atanazego Szeptyckiego a gorliwością Stefana Błędowskiego, pułkownika Wojsk Koronnych, z przyłożeniem się do tego parafian ta świątynia została wystawiona i przez księdza Aleksego Lipnickiego, podówczas dziekana zborowskiego wyświęcona. W innym miejscu tego dokumentu dowiadujemy się, że około 1752 roku parafia liczyła 88 wiernych.

Dokument jest obecnie przepisywany i niedługo opublikujemy go w całości na naszej stronie internetowej.

I przy okazji ciekawostka historyczna. Ukraińscy Olejowianie nic o tym nie wiedzą. W wiosce nie zachowały najstarsze dokumenty, a pamięć ludzka nie przechowała szczegółów. W pracy panów Krywonisa i Łemegi "Ridne seło" czytamy, że pierwszą olejowską świątynią była cerkiew Świętego Ilji. Zbudowana około XVI wieku, pamiętała czasy najazdów tatarskich. Na miejscu drewnianego budynku, gromada olejowska postawiła murowany. Dokładna data budowy murowanej świątyni nie jest znana, w przybliżeniu być może koniec XVIII wieku. Przy cerkwi od zawsze istniał grecko-katolicki cmentarz, z najstarszym kamiennym krzyżem pochodzącym z XVI wieku. W latach 70-tych XIX wieku naprzeciwko hrabiowskiego majątku wybudowano nową cerkiew Świętego Mikołaja, a po jej wyświęceniu stara cerkiew Świętego Ilji zaczęła pełnić funkcję kaplicy cmentarnej.

My mamy więcej danych, dzięki wspomnianemu wyżej dokumentowi.

Obie istniejące dzisiaj murowane olejowskie cerkwie, to tak naprawdę już trzecie budynki (a w przypadku cerkwi Św. Ilji co najmniej trzecie) stojące w tym samym miejscu.

Cerkiew Świętego Ilji (po polsku Eliasza), stojąca "nad Gniłą Doliną na pagórku pod lasem", rzeczywiście była pierwotną olejowską świątynią parafialną. I została zniszczona w czasie najazdów tatarskich. Początkowo w ogóle jej nie odbudowywano. Wierni przenieśli się do maleńkiej świątyni Świętego Mikołaja, zlokalizowanej "przy Zamku". Mamy tu dwie ciekawe informacje. Po pierwsze, że cerkiew Św. Mikołaja już wtedy istniała - czyli wybudowano ją przed najazdami tatarskimi w końcu XVII wieku. Po drugie, że nie została zniszczona przez Tatarów. Ciekawe, dlaczego? Co im przeszkodziło? Być może znajdowała się na terenie ogrodzonym, choćby prostą drewnianą palisadą? Którego broniła załoga wojskowa, uzbrojona w owe dwie sześciofuntowe armaty, 7 hakownic i 29 strzelb skałkowych? Termin "przy Zamku" może wskazywać na jakieś ufortyfikowane miejsce, które potem zostało zlikwidowane, kiedy nie było już potrzebne.

W każdym razie cerkiew Św. Eljasza popadła w ruinę. Po pewnym czasie w złym stanie była także maleńka cerkiew Świętego Mikołaja. W roku 1741, staraniem regimentarza Błędowskiego, została zbudowana na nowo, nieco większa. Na murowanym fundamencie dębowe słupy i podwaliny, między nimi tzw. pruski mur "z cegły wapnem podprawionej". Na wierzchu była metalowa kopuła "in forma bani" i o "kopułce drugiej, na środku Cerkwi kształtnie adaptowanej". Dach drewniany gontowy, w środku posadzka z cegły i sufit z tarcic sosnowych. Po tej odbudowie w 1741 roku cerkiew Świętego Mikołaja przejęła już oficjalnie funkcję kościoła parafialnego. Ciekawa jest także wzmianka o jakimś ogrodzonym cmentarzu, który przy tej cerkwi istniał w 1761 roku. Obecnie nie ma po nim śladu. I nie ma tu mowy o pomyłce z drugą cerkwią. Dwa cmentarze są jeszcze wspomniane w metrykach józefińskich i franciszkańskich. "Cmentarz stary od dworu przy cerkwi mały" i "Cmentarz nowy". Na tym starszym, bliżej dworu (czyli przy cerkwi Św. Mikołaja "przy Zamku") zapewne spoczywają także obrońcy Olejowa przed najazdami Tatarów - żołnierze króla Sobieskiego. W okolicy nie było żadnego rzymsko-katolickiego cmentarza, a wątpliwe żeby wożono zmarłych do Złoczowa czy Jezierny.

Cerkiew Św. Ilji jest opisana osobno, w innym miejscu dokumentu. Był to budynek drewniany, "cały dębowy", o dwóch wierzchach. W środku nie było jeszcze posadzki. Świątynia była odbudowana "bez konsensusu Pasterskiego", "rok temu ósmy jak jest z fundamentu przesypana" (czyli zbudowana od nowa) i poświęcona przez tegoż Aleksego Lipnickiego, dziekana zborowskiego. Czyli postawiono ją około 1753 roku. Tu też istniał cmentarz, z płotem nowym, ale nie całkowicie ogrodzony. Wizytatorom to się bardzo nie spodobało. W końcowych zaleceniach surowo przykazali miejscowemu proboszczowi, żeby "póty zmarłych ceremonialnie nie chował i w cerkwi owej nabożeństwa nie odprawował" , dopóki cmentarz nie zostanie należycie ogrodzony, a w cerkwi nie zostanie wykonana posadzka.

Czyli wiemy już o trzech różnych fazach zabudowy, czy raczej trzech kolejnych budynkach na miejscu każdej świątyni.

Cerkiew Świętego Eliasza:
1) nieznany (drewniany?) budynek zniszczony w czasie najazdów tatarskich
2) cerkiew drewniana dębowa z około 1753 roku
3) obecny murowany budynek, nieznana data (XIX wiek?)

Cerkiew Świętego Mikołaja:
1) malutka drewniana cerkiew "przy Zamku" istniejąca pod koniec XVII wieku
2) cerkiew Błędowskiego z 1741 roku
3) obecna murowana cerkiew z lat 70-tych XIX wieku

Wróćmy jednak do regimentarza Stefana Błędowskiego. Nie znamy daty jego śmierci. Być może stało się to w okolicach 1748 roku - niedługo po wybudowaniu w Olejowie rzymsko-katolickiej świątyni. Pobożny fundator nie zdążył już doprowadzić do końca sprawy ustanowienia tutaj łacińskiej parafii. A jego następcy przez kolejne 100 lat - nie chcieli. Dzierżawa olejowskiego klucza pozostała jednak w rękach rodziny Błędowskich do 1762 roku, gdy starosta brański Maciej Starzeński wykupił jakiegoś Błędowskiego, "generała wojsk francuskich". Zapewne chodzi tu o Michała Błędowskiego, brata Stefana, który dłuzej pozostawał w służbie Francji.




[źródło: "Herbarz Polski część I.. Wiadomości historyczno-genealogiczne o rodach szlacheckich." Ułożył i wydał Adam Boniecki. Tom I. Warszawa. Skład główny Gebethner i Wolff w Warszawie. G. Gebethner i Sp. w Krakowie. 1899.].

Wiadomości o rodzie Błędowskich.

"Aleksander podpisał z województwem ruskiem elekcyę Jana Kazimierza, syn jego Remigian pozostawił trzech synów: Andrzeja, Stefana Remigiana i Michała, posesorów m. Rochmanowa 1701 r. W dekrecie z 1719 r., w sprawie z Wiśniowieckim, wymienieni są jako synowie Remigiana, a wnukowie Aleksandra (Bracł. XIV f. 850 i Woł. X f. 749). Z nich: Michał, łowczy halicki i pułkownik królewski, otrzymał 1713 roku dzierżawę borecką (M. 221 f. 470). Stefan Remigian, rotmistrz królewski 1701 roku, podczaszy trębowelski, żonaty z. Agnieszką Lesiowską, nabył różne królewszczyzny od jej rodziców 1720 roku (Sig. 19). Andrzej, miecznik nowogrodzki siewierski 1701 roku, z żony Franciszki z Horbowskich (Arch. I. Z. Ros. I. IV), miał synów: Stefana, pułkownika wojsk cudzoziemskiego autoramentu, Michała, miecznika nowogrodzkiego, Remigiana i Antoniego, o czem przekonywa manifest wniesiony 1738 r. przez Michała, miecznika nowogrodzkiego, przeciwko bratowej, Juliannie z Rościszewskich, l-o v. Antoniowej Błędowskiej, 2-o v. Strutyńskiej, starościnie horodelskiej i córkom jej: Annie, żonie Józefa Kamińskiego, starosty boreckiego, i Reginie, żonie Macieja Boskiego; kasztelanica rawskiego, o zabranie ruchomości po Andrzeju i Antonim Błędowskich (Woł. XII f. 673 i Czerniech. f. 1271). Antoni był sędzią grodzkim kijowskim 1734 r. Stefan, pułkownik jego królewskiej mości 1731 r., sprzedał Gajewice w sochaczewskiem Mniszchowi, marszałkowi koronnemu, a w 1746 r. otrzymał konsens na ustąpienie starostwa letniowickiego Bukowskim (Sig. 28)."




[źródło: Gazeta Berlińska (Vossa), jako materyał do dziejów polskich w XVIII wieku. W: Opowiadania i studia historyczne. Tom II. Poznań. Nakładem Księgarni Jana Konstantego Żupańskiego. 1863.]

"Tymczasem zdaje się jakoby król Stanisław przesiadujący w Chambord przemyśliwał o zawiązaniu stosunków z Polską i wysełał do kraju swych agentów którzy króla Augusta mocno niepokoją

Tak np aresztowany jako agent króla Stanisława w Lipcu r 1729 pułkownik w służbie francuzkiej ale Polak rodem Błędowski odprowadzony jako więzień do Gdańska i puszczony ztamtąd do Francyi na wyraźne tylko wstawienie się posła francuzkiego Montego. "




[Mieczysław Skibiński: Europa a Polska w dobie wojny o sukcesyę austryacką. Tom I. W Krakowie. Akademia Umiejętności. Nakładem funduszu Nestora Bucewicza. 1913.]

[1740]
"Dwór polski zaczął tracić wiarę w możliwość dojścia sejmu i zaczął skutkiem tego przygotowywać się do podróży do Drezna. Pułkownik Błędowski, dowódca chorągwi tatarskich, otrzymał rozkaz rekognoskowania i naprawienia dróg, co wszystko dowodziło, że Polska nie długo będzie się cieszyła obecnością swego króla."

[1741]
"Prymas polski, Krzysztof Szembek, nie inaczej zapatrywał się na zabór Śląska, jak na wojnę religijną, która ma na celu wykorzenienie katolicyzmu w tej prowłncyi. W tym samym duchu przemawiało z kazalnic z jego polecenia i duchowieństwo polskie, świeckie i zakonne. Oburzenie przeciw Prusom rosło coraz bardziej, a zręcznie je podniecał dwór wiedeński. Królowa węgierska domagała się coraz natarczywiej, aby, jeśli Rzplta nie chce formalnej ogłosić wojny przeciw Prusom, to przynajmniej żeby pozwoliła najprzedniejszym panom rozpocząć przeciw nim partyzantkę i niepokoić je na granicy. Ze strony więc Polski zagrażało Fryderykowi II poważne niebezpieczeństwo. Z początkiem bowiem marca otrzymały dwa pułki saskie w Polsce, pełne i dobrze zaopatrzone, rozkaz do wymarszu nad granicę Prus. Przyłączyli się do nich dragoni Lubomirskiego, starosty spiskiego, gwardya piesza koronna i litewska, gwardya konna litewska i ułani Błędowskiego, razem około ośm tysięcy ludzi."




[źródło: Udział Rzeczypospolitéj Polskiej w wojnie siedmioletniéj za Fryderyka Augusta III. W: Biblioteka Naukowego Zakładu imienia Ossolińskich, pismo poświęcone dziejom, bibliografii, rozprawom i wiadomościom naukowym. Tom X. We Lwowie, Drukiem Józefa Schnaydera. 1844.]

Kopia listu WJMci pana Wolskiego, podstolego Chęcińskiego, sekretarza pieczęci mniejszéj z Drezna dnia 30. Decemb. 1745.

"His stantibus całe wojsko nasze z 40 kilku tysięcy złozone tudzież 12 tysięcy Austryaków i książe JMość Karol we 20 kilka tysięcy ściągnęło się pod Drezno ufortyfikowane król zaś JMość pruski przyszedł aż do Königsbryga. Naszym na podjazdach szczęściło się bo JMość pan generał Sybilski był i odebrał półtrzeciéj pary kotłów śrebrnych i trzy sztandary i pułkownik Błędowski kilka razy profitował ale książe JMość Dessau następował z całą forsą nasze wojsko i 12 tysięcy austryackiego zastąpili mu drogę o milę z tąd od Drezna pod wsią Kesselidorff Kesselsdorf nazwaną."

Wojska sasko-austriackie poniosły w tej bitwie klęskę. Wśród zabitych i wziętych do niewoli było wielu Polaków. Źródło zawiera też wątek osobisty - być może to ułani Błędowskiego uratowali syna autora:

"Syn mój porucznik już był wzięty w niewolą ale gdy go prowadziło sześci hussarzów szczęściem napadło na nich kilkadziesiąt ułanów i tak syna mego odbili."




[źródło: Ludwik Glatman: Szkice historyczne. Spółka wydawnicza polska w Krakowie. 1906. Doktorka i okulistka polska x XVIII wieku w Stambule. (Szkic historyczny na podstawie nieznanego pamiętnika).]

"W tym czasie był jenerałem kamienieckiej załogi, pan Dominik Bekierski. Jenerał dowiedziawszy się, że Pilsztynowa ma pieniądze, postanowił ją wyzyskać. Gdy się to nie udało, zrobił jej zarzut, że niewolnikami handluje i skonfiskował jej całą gotówkę i klejnoty, grabieży zaś takiej nietrudno było dokonać dowódcy, który całą załogę miał na usługi. Był to gwałt i nadużycie władzy, ujął się też za nią biskup Dembowski i wydał nawet dekret w konsystorzu, orzekający jej niewinność. Ale to nic nie pomogło; Bekierski kpił sobie z biskupich dekretów. Wówczas biskup kamieniecki, wybrawszy się w podróż do Radomia na komisyę, wziął z sobą Pilsztynowa do Załoziec, gdzie hetmanowi w. koronnemu, p. Józefowi Potockiemu, sprawę przedstawił i prosił go, aby wyperswadował jenerałowi, żeby biednej kobiecie oddał zabraną fortunę. Ale i to niewiele pomogło, jenerał bowiem tak się zawarował i obronił fałszywymi świadkami i listami wobec hetmana, że bezradny kapłan, obdarzywszy biedną niewiastę 12 czerw. złotymi, sam pojechał do Radomia, ją zaś zostawił w Załoźcach.

W jakiś czas dopiero Mniszech, kasztelan krakowski, a ojciec hetmanowej, Postępski, sędzia wojskowy i podkomorzy, tudzież wyleczony przez doktorkę na nogi p. Stefan Błędowski, pułkownik z Olejowa, zdołali przekonać hetmana, że to nie żadna "hultajka", jak utrzymywał Bekierski, lecz "godnych sentymentów" białogłowa, poczem Bekierski, stawiony przed sąd na rozkaz hetmana, wydał jej zabrany kuferek, w którym prócz klejnotów było 18.000 zł."




[źródło: Marcin Matuszewicz "Diariusz życia mego" tom 2 1758-1764. Warszawa 1986, Państwowy Instytut Wydawniczy]

"Ta bytność moja w Warszawie żadnego mi pożytku nie przyniosła, bo najprzód siła sobie czasu zabrałem na interesie Starzeńskiego, starosty brańskiego, który jeszcze za konsensem nieboszczyka książęcia hetmana wielkiego W. Ks. Lit. wykupił Błędowskiego, generała wojsk francuskich, z klucza olejowskiego należącego do hrabstwa żółkiewskiego. Barzo to dobra lokacja, kilkanaście procentu oprócz wygód corocznie czyniąca, pobudziła starostę brańskiego, aby się starał o dożywocie na ten klucz dla siebie i dla żony swojej."