Lecznictwo ludowe w Załoźcach i okolicy - cz.10
Dodane przez Remek dnia Stycznia 24 2010 18:01:49
[źródło: Rocznik Podolski. Organ Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk poświęcony sprawom i kulturze Podola. Tom I - rok 1938. Tarnopol 1938. Nakładem Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Wydano z zasiłku Funduszu Kultury Narodowej i Fundacji im. Wiktora hr. Baworowskiego.]

Stanisław Spittal (1891 -1964):


Lecznictwo ludowe w Załoźcach i okolicy.
część 10




Gdy matka chce, żeby wszyscy jej dziecko bardzo kochali, powinna wnet po urodzeniu pocałować je w usta. Przy tym ryzykuje jednak bardzo wiele, bo dziecko ucałowane w usta będzie miało bardzo tępą wymowę i przez długi czas wcale mówić nie będzie. Ponadto całować w ogóle dzieci nie należy, bo przez to sen im się odbiera. Ale na tępą wymowę znają nasi wieśniacy sposoby. Gdy dziecko długi czas nie mówi, idzie matka do komunii św., a wracając po mszy do domu z nikim po drodze ani słowa nie zamieni. W domu przeszedłszy próg dmucha dziecku trzy razy w usta, po czym je w usta całuje. Dotyczy to jednak tylko starszych dzieci. W tym wypadku matka, która wymowę ma dobrą, a jednak mówić z nikim nie chciała po drodze, niejako przelewa te zdolności przez dmuchnięcie i ucałowanie na własne dziecko. Wobec młodszych dzieci stosuje się inny sposób. Matka zauważywszy w piecu chleb bliźniaczy wyjmuje go ostrożnie i rozdziela te dwa bochenki przełamując nad głową jąkającego się dziecka. To przełamanie części ciasta łączącego ze sobą oba bochenki jest zarazem symbolicznym przełamaniem i złej wymowy dziecka. Niemowląt niemówiących jeszcze nie zostawią nigdy razem samych, bo byłyby nieme. Zawsze pozostaje z nimi ktoś dobrze mówiący. By dziecko się nie jąkało należy - jeśli się coś mówi w jego obecności - słów zawsze dokończyć. Dopóki całkiem biegle i poprawnie nie mówi, nie dadzą mu ryby do jedzenia, bo dobrze mówić nie będzie, gdyż ryba jest stworzeniem niemym. Gdy dziecko nieprędko mówi lub nieco niewyraźnie, pewnie ma język przyrośnięty. I wtedy, zwłaszcza gdy chodzi o chłopca, spieszą do akuszerki lub nawet częściej do lekarza, bo nuż baba podetnie język zanadto i dziecko będzie mieliło językiem niczym pytel? Dziecko, które szybko zaczyna chodzić, długo nie mówi i na odwrót.

W chacie w obecności dziecka niemówiącego jeszcze płynnie nie wolno wypowiedzieć słowa zajać, bo sen od niego tak szybko odleci, jak szarak biegnie. Zamiast niebezpiecznego wyrazu używa się określeń skotyna, skot lub spluch. Nie wolno także powiedzieć żaba, tylko skakawka albo wesełucha, bo dziecko dostałoby pryszczy na języku. Gdyby jednak ktoś przez zapomnienie powiedział żaba, powinien wnet dla odczarowania dodać: czasnyk pid jazyk, a cebulka w sr... Skoro dziecko pryszcze już dostało, matka idzie do świńskiego chlewa, macza w znajdujących się w korycie resztkach jedzenia palec i tym smaruje mu usta i język, a wypryski wnet znikną. Gdy się przy maleństwu mówi o diable, należy wpierw powiedzieć Duch święty przy nas i przy dziecku, a potem dopiero można mówić diabeł zrobił to, czy tamto. Koszulę dziecka piorą i suszą na prawą stronę, dopóki nie mówi ono zupełnie dobrze. Przewracanie bowiem koszulki z prawej na lewą stronę, mogłoby zaszkodzić jego mowie. Po podeszwach dziecka łaskotać nie pozwalają, bo by się jąkało. Aby zaś nie miało łaskotek, wkładają mu pod pachę żabę.

Aby dziecku nie zamazywać wzrostu, kupują wszystko, czy to na ubranie, czy obuwie w nieco większej ilości lub nieco większe, niż potrzeba. Nazywa się to kupowaniem na wzrost, bo wtedy będzie ono pięknie rosło i rozwijało się. Podobnie w tym samym celu wszystko szyje się dzieciom dłuższe i szersze. Być może, że zabobony te są wynikiem oszczędności. Przez dziecko przestąpić nie wolno, bo nie będzie rosło. Żeby urok odczarować, gdy się już przestąpiło, należy wrócić tą samą drogą. Aby dziecko było tłuste, kąpią je w tłustych pomyjach lub częściej smarują całe jego ciało jakimś tłuszczem, niesolonym masłem, smalcem lub słodką śmietanką.

Pierwszą koszulkę dla dziecka powinna szybko uszyć sama matka z czegoś starego i przenoszonego. Jeżeli prędko się ją uszyje, to dziecko dojrzawszy rychło wyjdzie za mąż, względnie się ożeni, zarazem rosnąc bardzo szybko. Ma to dość duże znaczenie wobec przekonania ludu o celowości wczesnych związków małżeńskich, wyrażonego nawet w przysłowiu: nechaj sia nikto ne kaje rano wstaty i wczasno sia wżenyty. Najlepiej pierwszą koszulkę szyć ze starej koszuli, by dziecko później nie darło nowej bielizny. Koszulki z kryżma szyje się dopiero w drugim roku jego życia. Koszulek dziecięcych nie pierze się kijanką, pranikiem, by dziecko nie zrobiło się łajdakiem i rozpustnikiem nieobyczajnym. Pieluch dzieci przez 12 tygodni w ogóle nie pierze się pranikiem, ani na bieżącej wodzie, tylko wypłukuje się dobrze w wodzie z kąpieli i wyżyma się dobrze w domu. Po tym czasie używa się już kijanki do prania pieluch chłopca. Gdy chodzi o pieluchy dziewczyny, to o tyle tygodni przedłuża się niepranie ich kijanką, o ile lat później matka pragnie mieć u swej córki pierwszą regularność. Gdy chce ją mieć w 15 roku życia, czy w 16, to pierze kijanką jej pieluchy po 15 czy 16 tygodniach, a po wypraniu już zwinięte pieluchy uderza pralnikiem 3, 4, czy 5 razy, bo zależnie od tego, ile razy je uderzy, przez tyle dni będzie miała dziewczyna swą regularność.

Skąpy będzie człowiek, który urodziwszy się zaciśnie piąstki. Przeważnie wszystkie dzieci zaciskają piąstki na znak egoizmu, jakby chciały zagarnąć dla siebie wszystko, cały świat. Gdy chłopiec najpierw słowem pierwszym matkę woła, zaś dziewczynka ojca, będą w życiu szczęśliwi. Również, gdy syn podobny do matki, a córka do ojca, wróżba to ich szczęścia w życiu. Kto jako małe dziecko był bardzo niechlujny i bardzo często walał pieluszki, skoro podrośnie, będzie miał ogromne szczęście do grzybów, zwłaszcza prawdziwych (borowików).

Ważne znaczenie dla przyszłego wyglądu i usposobienia dziecka mają stosunki meteorologiczne. Deszcz przy urodzeniu zapowiada usposobienie płaczliwe, wiatr z deszczem niespokojne, burza burzliwe, awanturnicze, pogoda jasna i spokojna usposobienie ciche i łagodne. Podobnie ważne są dzień i godzina urodzin. Kto urodził się w dzień feralny, albo krótko żyć będzie, albo żyć będzie w nędzy, bo mu się nic nie ułoży, nic mu się nie będzie wiodło. Wszyscy urodzeni w środę lub sobotę będą bardzo za życia szczęśliwi, po śmierci pójdą wprost do nieba nie przechodząc pokuty czyśćcowej, a także uroki ich się czepiać nie będą. Kto się urodzi w dzień św. Pawła, nie będzie mu szkodziło zupełnie ukąszenie węża, ani gadziny, lub naplucie przez ropuchę. Ślina takiego człowieka posiadać nawet będzie własności lecznicze na ukąszenie węża u drugich ludzi. Kto urodzi się na pełni wyglądać będzie o wiele starzej, niż w rzeczywistości liczy lat, kto zaś na nowiu wygląda młodziej. Urodzony na pełni jest pełniejszy na twarzy i ciele, na nowiu szczuplejszy i smuklejszy.

Aby dziewczyna miała powodzenie u płci brzydkiej, zaraz po urodzeniu należy ją przykryć kalesonami (u mieszczan praktykowane). By pochrzestniak - obojętnie jakiej płci - był mądry i elegancki, a nawet trochę w pretensjach, matka chrzestna po powrocie z chrztu z kościoła rozebrawszy go zupełnie stawia przed lustrem na krótką chwilę. Robią tak mieszczanie, natomiast wieśniacy nie pozwalają patrzyć dziecku w lustro, by go nie bolał żołądek. U mieszczan przechowują wyschnięty i odpadnięty pępek dziecka, aby, gdy już dorośnie, wrzuciło go między osoby płci drugiej. Będzie mieć wtedy ogromne u nich powodzenie. Przy pierwszej kąpieli rzucają rodzice do wanienki pieniądz, na jaki ich stać, srebrny, niklowy, czy miedziany po to, aby ich dziecko przez całe życie było bogate i poważane przez wszystkich, jak pieniądze, a zarazem tak tęgie i mocne jak kruszec, z którego pieniądz zrobiony. Ten pieniądz zabiera sobie na własność kąpiąca akuszerka. To u mieszczan. Wieśniacy zaś tak żonie jak i babce okupują się kieliszkiem wódki. Dzieci nieprawego łoża benkarty są zazwyczaj bardzo zdolne i szczęśliwe. Stoją duchowo wysoko dlatego, że zostały zrodzone jedynie z miłości.

Gdzie niemowlęta są w chacie, tam okna już wcześnie z wieczora zasłonięte, by księżyc na nie nie świecił, bo by płakały i stały się lunatykami. By dziecka nie czepiały się uroki, nie wolno nad nim wypowiedzieć słowa niewroku. Aby dziecko nie było roztrzepane, na patrona dają mu imię świętego z dnia urodzenia lub świętego z dni następnych, ale nigdy minionych, bo by się nie chowało, albo źle. Najlepiej dawać imię z dnia urodzin, to będzie miało bardzo dobrą pamięć. Kołyskę, najczęściej koszyk z prętów łoziny, uczepioną do swołoka (belki sufitowej) na haku, należy robić z nowego materiału i starać się, by materiału było więcej, jak potrzeba, by nieco zostało, a broń Boże zabrakło. Lepiej, gdy kołyska dłuższa i materiału trochę zostanie, bo dziecko będzie się dobrze chowało i dobrze rosło. Gdyby materiału brakło, dziecko nie rozwinie się. To samo tyczy się i kołyski z drzewa na biegunach. Deski ma być więcej (na zwyż, podobnie jak płótna na wzrost) i nie śmie się wziąć z takiego kawałka, z którego część zużyto na trumnę, bo dziecko umrze.

Gdy do chaty, w dniu, w którym na świat przyszło dziecko, zajdzie żebrak, dziecko włóczyć się będzie podobnie, jak i on po chatach sąsiadów. Dlatego to dziada w dzień taki nie wpuszczą nawet na podwórze, tym bardziej do chaty. I nie obdarzą go niczym, najmniejszą nawet drobnostką, którą mógłby zabrać ze sobą i wynieść poza wrota, bo jałmużna udzielona byłaby równoznaczna z jego bytnością w chacie. Gdyby jednak żebrakowi udało się wejść niespostrzeżenie do chaty, dadzą mu tylko nieco strawy i to płynnej do zjedzenia w izbie, bez dodawania chleba, kartofli, czy kaszy, a więc tego, co mógłby wynieść ze sobą, a wtedy zabobon nie będzie miał żadnego ujemnego wpływu na dziecko. Klasa mieszczańska i tzw. pseudointeligencja pragnąc przyswoić potomstwu jakiś talent, czy zdolność w pewnym specjalnie kierunku, czy zawodzie zaraz po urodzeniu się dziecka kładzie je na książkę, fortepian, skrzypce itp. Wyrośnie ono wtedy na uczonego, poetę, powieściopisarza, zależnie od treści książki, na muzyka itd. Uważam jednak ten zabobon za naleciałość pochodzącą prawdopodobnie ze Lwowa, gdzie go również zaobserwowałem. Tutaj tak u mieszczan, jak i u wieśniaków jest praktykowane wierzenie, które poleca w czasie pierwszej kąpieli dać dziecku do rączki przedmiot z wykonywaniem danego zawodu związany, by było w przyszłości tym, czym się pragnie. Dają więc dziecku nożyce, by było krawcem, czy krawczynią, młotek, gdy chodzi o kowala, klucz dla przyszłego ślusarza, skrzypce dla grajka itd. (1).




Oryginalne przypisy:

(1) Wierzenia takie znane są ogólnie. Przyp. red.




poprzednia
część

 

 

Stanisław Spittal:
Lecznictwo ludowe w Załoźcach i okolicy

 

 

następna
część