Lecznictwo ludowe w Załoźcach i okolicy - cz.24
Dodane przez Remek dnia Grudnia 18 2009 15:26:31
[źródło: Rocznik Podolski. Organ Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk poświęcony sprawom i kulturze Podola. Tom I - rok 1938. Tarnopol 1938. Nakładem Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Wydano z zasiłku Funduszu Kultury Narodowej i Fundacji im. Wiktora hr. Baworowskiego.]

Stanisław Spittal (1891 -1964):


Lecznictwo ludowe w Załoźcach i okolicy.
część 24





Kaszel - wedle ludu - to nie objaw choroby, ale zupełnie samoistne odrębne cierpienie. Występuje on tak często u ludu, zwłaszcza począwszy od słotnej jesieni aż do późnej wiosny, że uważa się go za sprawę zupełnie błahą i niewinną. Wieśniak kaszle miesiącami, a nawet latami i nic sobie z tego nie robi. Gdy jednak na skutek postępu choroby właściwej, lub chronicznego jej stanu wystąpią bóle, zaczyna się leczenie, a gdy pojawia się krwioplucie, to nawet szukają porady lekarskiej. Kaszel zresztą często uważa się za potrzebny, nawet pożądany, bo pomocny przy zaflegmieniu, zaflagowaniu, gdy flegma leży na piersiach, a wypluć jej nie sposób. Wtedy czyści on piersi i leczy płuca samorzutnie, a trzeba mu zaradzić dopiero wtedy, gdy zbyt dokuczliwy, lub bolesny i po nocach spać nie daje.

Na kaszel zna lud nasz cały szereg leków używanych przeważnie pod postacią odwarów (decocta) lub naparów (infusa), tzw. herbaty podawane najczęściej do łóżka (do pościeli) na noc, lub na piec, gdzie chory parzy się pod kożuchem. Większość ziół tutaj używanych działa nie tylko odkrztuśnie, ale i napotnie. Najczęściej stosowaną jest herbata z lipowego kwiatu (Tilia parvifolia) z miodem lub jajem, rzadziej z pierwiosnka (kluczyków św. Piotra - Primula officinalis), z korzenia i kwiatu ślazu lekarskiego (Malva crispa, Althaea rotundifolia), z liści podbiału (Tussilago farfara), kwiatu dziewanny (Verbascum thapsiforme), bratków polnych (Viola tricolor), kwiatu i jagód bzu czarnego, płatków kwiatowych bławatu polnego, zmieszanego z płatkami maku polnego (Papaver Rhoeas), lawendy, korzenia przestępu pospolitego (Bryonia alba) wysuszonego i startego na proszek. Ze zdobyciem leku z przestępu pospolitego połączone są różne niebezpieczeństwa, które wymagają zachowania wielu specjalnych ostrożności ze strony kopiącego to ziele, bo w nim stale przesiaduje diabeł. By więc niejako diabła przebłagać za zakłócenie mu spokoju domowego, na miejsce wyciętego kawałeczka korzenia wkładają drobny pieniądz, często wycofany z obiegu. Przy suchym kaszlu podają chrzan pokrajany w talarki usmażone na miodzie, jagody kaliny (Viburnum Opulus) zgotowane na mleku, odwar jagód jemioły pospolitej (Viscum album), także na mleku, odwar porostu łatnicy (granicznik - Sticta pulmonacea), mięty końskiej (mięta kędzierzawa - Mentha crispa) z miodem, miodunki lekarskiej (Pulmonaria officinalis) i herbatę zwyczajną ze smażonymi malinami, gdy chodzi bardziej o poty.

Poza odwarami podaje się ciepłe mleko z masłem lub łojem wołowym, jaje roztarte z cukrem, wódkę z masłem, wódkę ze smalcem wieprzowym i miodem; przy suchym kaszlu: mleko z masłem i czosnkiem, jaje rozkłócone i zalane wrzącym mlekiem, lub mleko z czosnkiem, mleko z smalcem psim lub borsuczym, cukier z oliwą itp. Wszystkie wymienione tu środki są bardzo pospolite i ogólnie tutaj używane. Prócz nich czasem gotuje się łyżkę siemienia lnianego w szklance wody i odcedziwszy odwar dodaje doń siedem łyżeczek cukru oraz sok z całej cytryny, po czym lek ten daje się choremu łyżeczkami w czasie kaszlu. Bardziej złożony środek mieszczański, pewnie pochodzący z jakiegoś zielnika z XVI w., a uważany za niezawodny, składa się z czterech roztłuczonych ząbków czosnku i dwóch dkg masła świeżego, wrzuconych razem do garnuszka wrzącego mleka i posolonych troszkę. Pije się to na gorąco dwa razy dziennie (rano i wieczór) tak długo, aż kaszel ustanie. Można też jednocześnie połykać rano, w południe i wieczór gałki zrobione z tartego chrzanu. W Reniowie gotują owies i cebulę, dodają do tego miodu i zażywają łyżkami kilka razy dziennie.

Prócz wewnętrznych środków stosuje się przy kaszlu jeszcze nacierania czystą wódką, wódką zmieszaną z terpentyną, oliwą, octem, wodą z solą i rozmaitymi tłuszczami, jak sadło, sadło komarowe (płynna wazelina, lanolina), łój, masło, smalec borsuczy, psi, ponadto przykładanie skórki z warstwą słoniny, lub sadła niesolonego i jeszcze gorącego oraz stawianie baniek. Używanie tłuszczów zwierzęcych w lecznictwie ludowym jest pozostałością dawnych ofiar zwierzęcych, składanych bóstwom na ołtarzach, co przechowało się jeszcze i dzisiaj w obrzędach dzikich plemion. Ody chrześcijaństwo wyrugowało krwawe ofiary z obrzędów religijnych, ukryły się one w przepisach leczniczych medycyny naukowej (1), potem w wierzeniach medycyny ludowej jako przeżytek prastarych form kannibalizmu.

Wszystkie wyżej opisane środki wewnętrzne jak i zewnętrzne przeciwko kaszlowi stosuje lud zawsze przy wszelkich chorobach płuc i opłucnej, przy których kaszel jest charakterystyczny.

Przy kolkach pije się z wodą na proch potłuczone zęby szczupaka, ponieważ są one tak samo ostre i kolące, lub odwar wiecznika szerokolistnego (Eryngium planum) święconego w wiankach. Na ból w piersiach jakiegokolwiek pochodzenia, piją smalec, piwo i miód w równych częściach ze sobą zmieszane (Kutyszcze). Na wszelkie katary płuc, nawet początek suchot, gdy na piersiach ciężko, pół halby piwa dopełniają herbatą z cukrem, ale bez cytryny i to wypijają, a wtedy bardzo lekko robi się na piersiach. Na kłucie (przy zapaleniach opłucnej i płuc) w Reniowie rozcierają czosnek, mieszają z octem, spirytusem i mydłem na maść, którą wcierają w miejsca bolące.

Zapalenia płuc i opłucnej, występujące tu dość często, noszą u ludu wspólną nazwę zapalenia. Przyczyną ich wedle pojęć ludu jest zaziębienie, zastudzenie, także przeziębieniem lub przestudzeniem zwane. Pod nie podciąga on kolki i gorączkę, które wedle wierzenia czasem występują jako samoistne choroby. Nierzadko na zapytanie, na co chory umarł, spotyka się odpowiedź na kolkę lub na gorączkę. Kolek dostaje się na skutek przepracowania, podźwigania się, szybkiego chodu, pośpiechu w robocie lub z przeziębienia. Gorączka natomiast pochodzi z krwi zapalonej, rozpalonej, która uderza do głowy i zapieka się. Stąd też pochodzą bóle głowy, zawroty i nieświadomość, tj. bezprzytomność.

Zapalenie leczy się wewnętrznie i zewnętrznie przy użyciu jako leków odwarów, napojów, okładów, nacierań oraz przy nieodzownych i z zasady koniecznych bańkach. Po bańkach musowo robi się okład. Gdy są kolki, robi się okład z gorącego sera krowiego (twaróg), tartego chrzanu, gorczycy (Sinapis nigra, Sinapis arvensis, Brassica nigra) i wódki z pieprzem tłuczonym. A że zapalenie z rozegrzanej lub zastudzonej krwi pochodzi, starają się przeto tę zepsutą krew usunąć i w tym celu odbywa się puszczanie krwi, stawianie pijawek (hirudo medic.), baniek ciętych przez baby lub cyrulika. Im więcej pijawek czy ciętych baniek się postawi, tym lepiej, bo czasem zapalenie się sprzeciwi, gdy pijawek za mało. Zresztą ilość pijawek jest dowolna i zależna od uznania baby i domowników. Zdarza się czasem, że przy takim leczeniu chory skrwawi się tak silnie, że potem kawęczy przez dłuższy czas lub nawet życie kończy, ale to nie odstrasza zupełnie innych od tradycją uświęconego zabiegu. Bo skoro chory umarł, to tak mu już było pisane, taka już Wola Boża, a na to rady nie ma i nawet kopa pijawek by nie pomogła. Niektórzy jako okładu używają majek zielonych (Lytta vesicatoria), które potłuczone lub starte przykładają na płatkach płóciennych bądź do karku, bądź do miejsc bolących. Do nacierania miejsc bolesnych używają czosnku ze solą i wódką, ewentualnie octem, samego octu i spirytusu. Wewnętrznie natomiast podają do picia miód, odwar roztropnika (mikołajek polny - Eryngium campestre) z wódką, mlekiem lub wodą, odwar krwawnika, a także potłuczoną hromową striłkę (belemnit) na polach czasem znajdywaną i odwar mchu z trzech strzech przed wschodem słońca zebranego. Poza tym używają wszystkich środków stosowanych przy kaszlu.

Aby zmniejszyć gorączkę, obwijają tu przeguby rąk chorego zielonymi liśćmi pietruszki, okrywają go pierzyną lub kożuchem i jednocześnie w piecu palą bardzo dużo. Takie napotne leczenie ma działać najlepiej. Obok łóżka posypują nieco plewy hreczanej, na którą chory stara się wypluwać flegmę, a gdy się jej więcej nagromadzi, rozmazują ją po klepisku miotłą (winkom) z gałązek brzozowych. Czasami, gdy chory nie może się obrócić, pod łóżkiem, a często przy jego twarzy stawiają kawałek czerepu, lub jakąś starą miseczkę, do której chory sam spluwa, lub którą mu podaje ktoś obecny w chacie. Nierzadko jednak i tak bywa, co zresztą często sam obserwowałem, że chory wypluwa drugiej osobie plwocinę na rękę, a tą dopiero strzepuje ją na ziemię.

Wszelkie choroby piersiowe, przy których chorzy bledną, chudną, tracą apetyt, pocą się, obgryzają palce, albo pociągają się za nosy, a kaszel rzuca się im na środek (seredynu), nazywają tu suchotami, których imienia jednak wymawiać się nie godzi. Samo wypowiedzenie tego słowa może je sprowadzić na dom, w którym zostało wypowiedziane, lub na mówiącego. A są suchoty chorobą bardzo zaraźliwą i nieuleczalną. Gdy więc mówią z konieczności o nich, to przez opisanie i z dodatkiem słów: ne pry nas zhadujuczy, detyni, chati itd. suchi drowa w piecu znosząc w ten sposób niejako potęgę zakaźnej choroby. Nazywają też suchoty nędzą, lub nużdą, a skoro ktoś na suchoty zemrze, mówią: umarł na zapalenie. Suchoty są wprawdzie dziewięciowierzchowe, ale w leczeniu rozróżniają tylko dwojakie: światowe i śmiertelne. Ze światowych chory wyjść może przy pomocy bab, znachorów i troskliwej opieki domowej, a także przy odpowiednich warunkach, dobrym odżywianiu i zupełnym bezrobociu. Ze śmiertelnych suchot już go nikt uratować nie jest w stanie. Aby się przekonać, na jakie suchoty jest się chorym, słaby rzuca przygarść ziarn owsianych (Avena sativa) na miskę po brzegi wypełnioną wodą. Gdy toną, zwrócone wąsami do góry, to suchoty światowe, gdy odwrotnie, śmiertelne. Zależnie od tego, albo pielęgnują chorego i to ze strachem, albo go zaniedbują zupełnie.

Suchot dostanie każdy, kto zjadł włos kota w ogóle, a czarnego specjalnie. Kot chory na suchoty jest dłuższy, a ogon ma puszysty. Należy mu zaraz uciąć koniec ogona, bo wtedy suchoty znikną i nie będzie niebezpieczeństwa zakażenia.

Chorzy na suchoty powinni wiele pracować koło obornika krowiego, wąchać go, a nawet spać w oborze przy krowach. Ponadto do ich kąpieli dodają kilka kawałków słoniny i wraz z chorym wsadzają do niej psa lub kota, żeby choroba przeszła na zwierzę. A gdy to jest niemożliwe, wodę kąpielową wylewają na specjalnie w tym celu przywołanego psa lub kota w kącie między płotami (w narożniku) wypowiadając przy tym następujące słowa: uciekajcie suchoty na psa (kota) i styczne płoty. Do kąpieli dla gruźliczych dzieci dodają czornobylu (bylicy posp.), dla starszych macierzanki (Thymus serp.), korzeni weszki dziadowskiej (Inula dyssenterica), a nierzadko i świeżego gnoju świńskiego. Świeżą słoniną okładają piersi chorego robiąc z niej jakby rodzaj półkoszuli, lub niesoloną słoniną nacierają je przez czas dłuższy. Wewnętrznie podają do picia mleko czarnej krowy, lub własny mocz, aby chorobę zbrzydzić i zmusić do odejścia, odwar czabarku (Thymus serp.), święconego na Matkę Boską Zielną, lub weszki dziadowskiej, plasterki chrzanu smażone w miodzie, mleko ze smalcem, najlepiej psim lub borsuczym i miodem, odwar liści poziomkowych, herbatę z bratków polnych, szałwii na mleku i herbatę z perzu. Za znakomity środek uchodzi napój sporządzony z wygotowanej mieszaniny kaktusa, psiego smalcu i miodu (wszystkiego po łyżce) rozpuszczonej w szklance prażonego mleka.

Bóle przy suchotach, zapaleniu płuc, opłucnej i dychawicy (asthma bronchiale) mają koić znakomicie młode pędy malin, zbierane przed wschodem słońca w piątek i zagotowane z miodem. Wybuchy krwi hamują zimną wodą ze solą, lodem, który połykają kawałeczkami, zimnymi okładami na piersiach, lub rozkłóconą w wodzie żytnią razową mąką, którą podają siedzącemu choremu łyżeczkami raz po razu do picia. Przy suchotach, jak i ropnych nieżytach oskrzeli, gdy flegmę bardzo czuć, podają chorym po parę kropel olejku terpentynowego w gorącym mleku.

Przy dychawicy oskrzelowej (asthma bronchiale) zwanej tu dusznością, dychawicą, zaduchą, jaduchą, zadyszką, również pospolitej, chory powinien jeść bardzo tłusto, a w razie ataku wypić kilka kropel rumu lub bardzo mocnej wódki. Podają przy tym cierpieniu odwar ślazu (Malva crispa, Althaea rotundifolia) z mlekiem, odwar bratków polnych (psich bratków), lub kwiatów i jagód czarnego bzu oraz jedyny specyfik ludowy w tej dziedzinie, a mianowicie odwar bagna pospolitego (Ledum palustre).

Na gorączkę używają zewnętrznie okładów z zimnej wody, z pietruszki (Petroselinum sativum), czarnej rzodkwi (Radix Rathaniae), a wewnętrznie jagód suszonych poziomek, herbaty z suszonych pędów maliny (Rubus Idaeus) zbieranych w piątek przed wschodem słońca, lub suszonych jagód maliny, wywaru z kory wierzbowej (Salix), przerwy (tojeść rozścielona - Lysimachia numularis, tartych buraków (Beta vulgaris), liści chrzanu, plasterków kartoflanych (Solanum tuberosum), lub podają piwo przygotowane późną jesienią z jagód tarniny, które parzą ukropem i dodają doń następnie dla fermentacji nieco cukru. Niektórzy przygotowują takiego piwa nawet dość dużo na zapas (Reniów). Gorączkę przerywają również wiśniakiem z jagód czereśni i wiśni, albo serwatką (Manajów). Przy gorączce zawsze jest w pojęciu ludowym język obłożony i suchy, a mocz mętny i czerwony.




Oryginalne przypisy:

(1) Jako przykład niech posłuży cytat z J. K. Haura: O ekonomice ziemiańskiej, Kraków, 1675. "Obłupiony ze skóry borsuk i na proch spalony z piwem letniem dobry na zepsowane i owrzodziałe płuca i tym, którzy krwią plują".




 Od administratorów strony "Olejów na Podolu". Ponieważ ten tekst będzie ogólnodostępny w internecie, oprócz miłośników Kresów i zainteresowanych historią mogą na niego trafić - np. przez wyszukiwarki - także osoby interesujące się medycyną ludową czy szukające pomocy w swoich dolegliwościach. Przestrzegamy przed eksperymentowaniem z opisywanymi w tym artykule ziołami czy rodzajami terapii. Niektóre mogą być bardzo niebezpieczne dla Waszego zdrowia, a nawet życia. Lepiej zawierzyć współczesnemu lekarzowi lub farmaceucie. Albo przynajmniej - jeśli już się uprzecie - szukać takich informacji na portalach medycznych, a nie na stronie kresowej.




poprzednia
część

 

 

Stanisław Spittal:
Lecznictwo ludowe w Załoźcach i okolicy

 

 

następna
część