Usuwanie kurzajek
Dodane przez henryksliwa dnia Czerwca 28 2009 20:47:08
KURZAJKI


Schorzenie to znane jest i dzisiaj. Ujawnia się w okresie wczesnej młodości, ale nie raz dokucza to i starszym i jest dolegliwością wstydliwą. Środki farmaceutyczne były nie dostępne, bo był to okres wojny.

Wypróbowanym sposobem było pocieranie takich narośli mleczkiem rośliny nazywanej "jaskółczym zielem". Można to było robić tylko latem, kiedy rosło takie ziele. Na zerwanej gałązce lub ogonku listka w miejscu urwanym po chwili zaczynała się tworzyć kropelka żółtej wydzieliny. Tym mleczkiem smarowało się kurzajkę i czekano aż to mleczko wyschnie. Po tym czasie znowu zrywało się następną gałązkę i czynność powtarzano. Taka kuracja trwała nieraz przez kilka dni, czasami i dłużej. Po tym czasie wyrostek najpierw stawał się brązowy, potem czerniał, i po jakimś czasie (tygodniu) odpadał. Ślad po kurzajce szybko zarastał, skóra w tym miejscu wracała do normy.

W większości zabiegów, kuracja taka była skuteczna. Kurzajki większe wystające wysoko ponad skórę, były bardziej oporne w usuwaniu tą metodą. Sposób na nie był taki: obwiązywało się taką kurzajkę włosem, jak najniżej przy skórze, wyrwanym z ogona, konia lub krowy, środków dezynfekujących nie stosowano, bo ich po prostu nie było. Dzisiaj można do tego celu użyć cienkiej żyłki wędkarskiej. Na kurzajce zawiązywało się supeł, jak najmocniej. Kiedy supeł był dobrze zaciśnięty to po kilku dniach narośl odpadała. Po kurzajce zostawała tylko niewielka blizna, która z czasem zanikła zupełnie.

Ten nie bolesny i bezpieczny sposób leczenia kurzajek można i dzisiaj polecić cierpiącym, oczywiście po skonsultowaniu się "z lekarzem lub farmaceutą".

Spisał po latach:
Henryk Śliwa
wnuk Jana Dajczaka Halaburdy z Bzowicy
Stargard Szczeciński, czerwiec 2009 r.