Lata trzydzieste w życiu trościanieckiej parafii
Dodane przez Kazimierz dnia Maja 11 2008 12:28:45
Lata trzydzieste w życiu parafii
[źródło: Antoni Worobiec "Dzieje parafii i kościoła p.w. Najśw. Serca Jezusa w Trościańcu Wielkim (1906-2006)". Zielona Góra 2006, wyd. Wspólnota Trościanieckich Rodaków w Kosieczynie gm. Zbąszynek. ISBN 83-912004-2-6]

W r.1932 proboszczem parafii był ks. Walenty Garczyński, ur. w r. 1880, wyświęcony na kapłana w r. 1917. Podobnie jak ks. Stanisław Władyka był gorliwym kapłanem, dobrym administratorem powierzonego mu mienia kościelnego oraz działaczem społecznym.
Czasy jego pracy w Trościańcu (1932-1938) należą do pomyślnych w życiu religijnym i rozwoju gospodarczym wsi.

Pewien korespondent Lwowskich Wiadomości Parafialnych, w wywiadzie przeprowadzonym w r.1935, tak relacjonował:

Z chwilą przybycia do nas X. W. Garczyńskiego ożywiło się w naszej parafii życie religijno organizacyjne, prowadzone w ramach Akcji Katolickiej. Obok dawniejszych Bractw różańcowych i misyjnych, powołano do życia Stowarzyszenie Dzieci Maryi i Św. Anioła Stróża, liczące obecnie około 100 członków, oraz, Kółko Ministrantów, do którego należą przeważnie uczniowie miejscowej szkoły. Wielką pomocą dla X. Proboszcza w tej pracy są Siostry Miłosierdzia, które w naszej parafii mają swój zakład wychowawczy. Ich dziełem jest ochronka dla najmłodszej dziatwy naszej wsi. W ich domu odbywają się także rekolekcje zamknięte dla młodzieży żeńskiej, zrzeszonej w stowarzyszeniach katolickich, z całego zborowskiego dekanatu.

One też urządziły w ostatnich miesiącach, dzięki inicjatywie naszego X. Proboszcza, 3-miesięczny kurs gospodarstwa domowego, który zakończył się dnia 28 stycznia piękną uroczystością w naszym Domu Parafialnym i wystawą prac kursu w ochronce. Mogliśmy tam naocznie przekonać się, jakiem dobrodziejstwem dla naszych dziewcząt był ten kurs, gdyśmy oglądali ich piękne wyroby krawieckie, kuchenne i masarskie. Istnieje też w naszej parafii od kilku lat Spółdzielnia Mleczarska, założona przez X. Władykę, naszego b. proboszcza, który posiada obecnie swój własny piętrowy dom i wysyła co miesiąc około 800 kg. deserowego masła do Centrali Spółek Mleczarskich. Posiadamy również 3 sklepy Kółka Rolniczego, które konkurują skutecznie ze sklepami żydowskimi. Nie zapomniał także nasz X. Proboszcz o godziwej i pouczającej rozrywce dla nas. Obok dotychczasowych przedstawień amatorskich, uzyskaliśmy, dzięki jego staraniom, własny aparat kinematograficzny, który nam umożliwia oglądanie filmów religijnych, historycznych i innych. Ponieważ posiadamy również w naszym Domu wspólne radio, więc korzystamy z najnowszych zdobyczy wiedzy ludzkiej, choć z dala jesteśmy od wielkiego miasta.


Za czasów księdza Garczyńskiego dokonano generalnego remontu kościoła oraz zmodernizowano najbliższe jego otoczenie.
Szczególną zasługą księdza proboszcza były inicjatywy rozwoju gospodarczego wsi, m.in. w zakresie dokończenia i nowoczesnego wyposażenia budynku mleczarni. Wzniesiony w latach 1932-1934 obiekt został wyposażony w zestaw maszyn do przetwórstwa mlecznego, znanej szwedzkiej firmy Alfa-Laval;.
Szczytem osiągnięć spółdzielczości wiejskiej Trościańcu było założenie Spółki Młyńskiej. Spółkę zarejestrowano w Sądzie Grodzkim w Załoźcach 17 lipca 1937 roku. Była to spółka cywilna polegająca na wniesieniu odpowiednich wkładów pieniężnych i podjęcie pewnych zobowiązań dla osiągnięcia wspólnego dobra. Takie było jej uformowanie formalno-prawne. W praktyce był to zbiorowy wysiłek 24 bogatszych i średniozamożnych chłopów, którzy wnieśli wkład pieniężny, o docelowej wysokości 200 tysięcy złotych (ok. 50 tys. Dolarów amerykańskich), dla budowy młyna gospodarczego. Udziały w spółce młyńskiej dokumentuje, zachowany wypis z aktu notarialnego, z dnia 17 lipca 1937.

Dostawcą maszyn młyńskich (4 pary walców i odsiewaczy płaskich, łącznie z całym oporządzeniem) była niemiecka firma Bűhler-MIAG w Braunschweig, za pośrednictwem swego przedstawiciela we Lwowie. Siłą napędową urządzeń młyńskich był silnik spalinowy, o mocy 80 PH poruszany gazem drzewnym, znanej firmy Gloeckner-Humbolt-Deutz z Kolonii. Wybór tego typu paliwa okazał się zbawiennym w okresie wojennym. Młyn potrzebował dla całodobowej pracy ok. 1 m3 drewna twardego /buk, grab/. Dostawcami drewna byli właściciele lasów z pobliskich lasów pieniackich. Podczas całej wojny nie było żadnych trudności w dostawie drewna dla młyna.
Młyn przemielający około 10 t. ziarna na dobę był bardzo silną konkurencją dla sąsiednich młynów w Olejowie i Załoźcach.
Rzecz znamienna, iż mimo upływu lat młyn i jego maszyny nadal pracują. Dzisiejsi właściciele młyna, zwłaszcza młody zespół pracowników, są dumni ze stanu technicznego urządzeń młynarskich, czego dowody okazywali podczas wycieczkowego spotkania z kilkoma członkami dawnej Spółki Młyńskiej, latem w r.2001.