Banda Lwowska Rano w łóżku leżę sam i spoczywam sobie tam. Spać się nie chce ani rusz, co tu począć, nie wiem już. Gdy tak sobie myślę więc, aż tu coś do okna bęc! Ja się zrywam, że aż ha! A to banda gra. Pikolino, bombardon i ten wielki helikon, Małe bębny es-ta-ta i ten wielki dziń-dra-ta A czynele ciach-ciach-ciach, wszystko bije, że aż strach! Ta banda, ta banda we Lwowie ślicznie gra. Ta banda, ta banda we Lwowie ślicznie gra. W pensjonacie żeńskim tam, gdzie panienki sam na sam Obok w ławkach siedzą tuż, tam wytrzymać trudno już, Gdy wtem jedna krzyknie: ha! Proszę pani, wojsko gra! Z profesorką lecą wraz do okna póki czas. Profesorka tyk-tyk-tyk, za nią panna myk-myk-myk, Za nią druga tup-tup-tup, a ostatnia łup-łup-łup. A profesor póki czas między panny także wlazł. Bo banda, bo banda we Lwowie ślicznie gra. Ta banda, ta banda we Lwowie ślicznie gra. Z egzecyrki kiedy już wojsko nam powraca tuż, Wszyscy cieszą się ha, ha, bo przed wojskiem banda gra. Durny Jasiu naprzód tam maszeruje z wojskiem sam, Za nim postępuje Żyd i mówi: Aj sy git! Tatełe, mamełe, bubełe, haj! Wszystko krzyczy bandzi graj! Mojsze, Lejbuś, Aronsohn i ta gruba Berta z Kohn Aj waj, aj waj, aj waj mir, nasza banda ist szojn hier! Ta banda, ta banda we Lwowie ślicznie gra. Ta banda, ta banda we Lwowie ślicznie gra. Plac muzyka kiedy raz w tydzień gra nam, piękny czas. Za nią postępuje tłum, wszystko krzyczy: Bim-bam-bum! Ten na przedzie z berłem tam, to regiment-tambor sam, Za nim maszeruje trzech, a z nich każdy Czech. Pospiszil, Navratil, Viskoczil i Vopstrepil, Vondraszek, Vostaszek i ten mały Pipszepczek Obertal, Povertal, a ostatni Utikal. Ta banda, ta banda we Lwowie ślicznie gra. Ta banda, ta banda we Lwowie ślicznie gra.